Bush w Londynie - "szokująco" nieudolne służby bezpieczeństwa
Brytyjska prasa szeroko komentuje fakt skompromitowania tamtejszych służb bezpieczeństwa przez dziennikarza "Daily Mirror". Ryan Parry posługując się fałszywymi dokumentami bez zbędnych formalności zatrudnił się w Pałacu Buckingham, gdzie jako lokaj miał także obsługiwać delegację amerykańską. Parry funkcjonowanie służb bezpieczeństwa w pałacu określił jako "szokujące".
20.11.2003 | aktual.: 20.11.2003 15:05
"Yorkshire Post"
Jak pisze "Yorkshire Post", informacje o niewystarczających środkach bezpieczeństwa w pałacu rzuciły cień na pierwszy dzień wizyty George’a W. Busha w Wielkiej Brytanii. Gazeta podkreśla, że luka w działaniu brytyjskich służb jest żenująca i potencjalnie niebezpieczna. Według "Yorkshire Post" poważny błąd w sposobie ochrony rodziny królewskiej mógłby ułatwić działalność terrorystom. Stało się tak – podkreśla gazeta – pomimo ogromnych kwot przeznaczonych na utrzymanie bezpieczeństwa podczas wizyty Busha w Londynie.
"This Is London"
Dziennik ujawnia, że w związku z zaistniałą sytuacją brytyjska królowa Elżbieta II jest wściekła. W jej oczach działanie dziennikarza było naruszeniem jej prywatności. Monarchini uważa również, że dziennikarz naruszył zasadę dyskrecji, do której zobligowała go podpisana podczas procesu rekrutacji umowa.
Gazeta cytuje anonimowego informatora, związanego z dworem. W jego opinii sytuacja dotknęła wszystkich w pałacu, od samej królowej po najmłodszego stażem lokaja. "Czują się całkowicie zdradzeni. On mógł mieć dostęp do informacji, które mogłyby zostać wykorzystane w prasie. Wszyscy chcielibyśmy, żeby to się już skończyło" - powiedział informator gazecie.
Według "This Is London" wściekłość brytyjskiego dworu wywołuje ponadto fakt, że zdjęcia dziennikarza, zrobione w pałacu, sprzedawane są do prasy na całym świecie za duże pieniądze. Doradcy dworu twierdzą, że jeśli przeciwko Parry’emu nie zostanie wszczęte jakiekolwiek postępowanie, klauzule poufności – podpisywane przez nowo zatrudnianych – nie będą miały żadnej wartości.
"The Telegraph"
"The Telegraph" – obok opisu całej sytuacji – zwraca uwagę, że zrobione przez Parry’ego zdjęcia mówią więcej o... monarszym guście niż o zagrożeniu terrorystycznym. Gazeta wskazuje na zdobiące pokoje wypchane futrzaki – niedźwiedzie i psy – oraz na należącą do księcia Jorku poduszkę z napisem "Jedz, śpij i ożeń się ponownie". Parry – usprawiedliwiając fotografię stołu ze śniadaniem dla królewskiej pary – twierdzi, że choć sam stół wygląda niewinnie, to jednak, gdyby dziennikarz był terrorystą, miałby wiele czasu, by zatruć jedzenie.
"The Telegraph" ironizuje, że dzięki sporządzonym przez Parry’ego fotografiom przyszli zamachowcy wiedzą już, iż książę Filip lubi podczas śniadania słuchać radia, a na stole – oprócz marmolady w wersji jasnej i ciemnej – znajduje się również karton jogurtu.
"Daily Express"
"Daily Express" w artykule zatytułowanym "Reporter atakuje ochronę w Windsorze" cytuje słowa samego Parry’ego, według którego funkcjonowanie służb bezpieczeństwa w pałacu jest szokujące. Parry podkreślił, że nie tylko nie poddano go rygorystycznej kontroli. Mógł również na tyle zbliżyć się do królowej, by ją otruć. "Daily Express", podobnie jak "This Is London", wskazuje na fakt, że Parry podpisał dokument zobowiązujący go do dyskrecji.
Relacjonując pobyt George'a Busha w Londynie "The Guardian" – jakby odwracając uwagę od zdarzenia z Parry’m w roli głównej - szczegółowo opisuje środki bezpieczeństwa towarzyszące wizycie amerykańskiego prezydenta. Gazeta pisze o policyjnych kordonach, towarzyszących czarnemu cadillacowi Busha pojazdach amerykańskich służb specjalnych, krążących helikopterach i uzbrojonych żołnierzach.