Bush przegrywa w sondażach
Generał w stanie spoczynku Wesley Clark, który niedawno ogłosił, że będzie się ubiegał o nominację Demokratów w wyborach prezydenckich w 2004 r., wyprzedza nieznacznie w sondażach prezydenta Busha - podała gazeta "USA Today".
23.09.2003 | aktual.: 23.09.2003 12:45
Z sondażu przeprowadzonego przez "USA Today", telewizję CNN i Instytut Gallupa wynika, że gdyby do wyborów stanęli prezydent Bush i generał Clark, ten drugi wygrałby z niewielką przewagą głosów po zaciętej walce. Poparcie dla obecnego prezydenta wynosi 50 proc. i jest najniższe od objęcia przez niego urzędu.
Clark, były dowódca sił NATO w Europie, który dopiero w tym miesiącu ujawnił, że jest Demokratą, prowadzi także w walce o nominację Partii Demokratycznej. Według sondaży, chce na niego głosować 22 proc. członków partii. Na dalszych pozycjach uplasowali się: były gubernator stanu Vermont, Howard Dean (13%), kongresman z Missouri Richard Gephard i senator John Kerry (po 11%) oraz były kandydat na wiceprezydenta, senator Joseph Lieberman (10%).
Clark jest pierwszym od czasów Dwighta Eisenhowera generałem, który ubiega się o prezydenturę. Jego wojskowa biografia jest uważana za duży atut w kampanii - po atakach terrorystycznych 11 września 2001 r. Amerykanie przywiązują szczególną wagę do kwalifikacji prezydenta w dziedzinie obronności i bezpieczeństwa.
Generał krytykował prezydenta Busha za wojnę z Irakiem, twierdząc, że nie była ona konieczna. Zarzuca też Bushowi brak politycznego przygotowania do "wygrania pokoju", tzn. nieumiejętność sformowania szerszej międzynarodowej koalicji w celu ustabilizowania sytuacji w tym kraju.
Według sondażu Gallupa, zaledwie 50% Amerykanów wierzy, że sytuacja w Iraku wymagała rozpoczęcia wojny; przeciwnego zdania jest 48% ankietowanych.
Lider Republikanów Ed Gillespie przekonuje jednak, że obecna przewaga Clarka w sondażach o niczym nie świadczy. Gillespie twierdzi ponadto, że Demokraci reprezentują "słabą i niezdecydowaną politykę zagraniczną rodem z lat 70. i że "Amerykanie to odrzucą".