Bush oglądał skutki huraganu
George W. Bush ze śmigłowca
oglądał w niedzielę spustoszenia, poczynione na Florydzie przez
huragan Charley. Prezydentowi towarzyszył jego brat, gubernator
Florydy Jeb Bush.
Charley spowodował na Florydzie śmierć co najmniej 16 ludzi. Straty materialne, spowodowane przez wichurę w gospodarstwach domowych wstępnie oszacowano na 5-11 miliardów USD, przy czym szacunki te nie obejmują nieubezpieczonych. Tysiące ludzi straciło dach nad głową, znaczne obszary Florydy zostały pozbawione prądu. Bardzo ucierpiały uprawy owoców cytrusowych.
Dwa dni temu prezydent Bush ogłosił w 25 okręgach na Florydzie stan klęski żywiołowej, co umożliwia skorzystanie z funduszy federalnych na pomoc dla poszkodowanych.
Charley był najtragiczniejszym w skutkach huraganem, jaki przeszedł nad Florydą od 1922 r., kiedy huragan Andrew pochłonął 26 ofiar śmiertelnych i wyrządził szkody, oszacowane na prawie 20 miliardów USD.
Zanim Charley dotarł do wybrzeży Florydy, spowodował śmierć czterech ludzi na Kubie i jednej osoby na Jamajce.
Po przejściu nad Floryda Charley osłabł i został zaklasyfikowany jako tropikalny sztorm. W niedzielę był już nad morzem.