Bush kontra Kerry - ostatnie starcie słowne
W Stanach Zjednoczonych na Uniwersytecie Stanowym w Arizonie odbyła się trzecia i ostatnia debata telewizyjna pomiędzy prezydentem Georgem W. Bushem a senatorem Johnem Kerrym.
14.10.2004 | aktual.: 14.10.2004 07:44
Mimo, że dyskusja toczyła się głównie wokół spraw krajowych, sporą jej część zajęły sprawy bezpieczeństwa i walki z terroryzmem. John Kerry po raz kolejny oskarżył George'a Busha o zwiększenie zagrożenia obywateli amerykańskich.
Kerry chce budować sojusze
Nie chodzi o to, jak jesteśmy, ale jak powinniśmy być bezpieczni - powiedział Kerry. Zwrócił również uwagę na zaległości w systemie bezpieczeństwa w Stanach Zjednoczonych. Dodał, że jeżeli wygra wybory, zamierza budować mocne sojusze z krajami na całym świecie, aby wspólnie z nimi walczyć z terroryzmem.
George Bush powiedział, że Ameryka może być bezpieczniejsza, jeżeli twardo będzie walczyć z terroryzmem - nie tylko w swoich granicach. Jego zdaniem interwencje amerykańskie w Iraku i Afganistanie przyczyniły się do zwiększenia bezpieczeństwa w Stanach Zjednoczonych. Dodał, że gotowa jest kompleksowa strategia walki z organizacjami terrorystycznymi.
Odnosząc się do polityki wewnętrznej John Kerry zarzucił prezydentowi, że podczas jego kadencji zaczął rozpadać się system opieki zdrowotnej. Jego zdaniem nie działa on dla dobra rodzin amerykańskich. Przypomniał, że w czasie ostatniej kadencji 5 mln osób w Stanach Zjednoczonych straciło ubezpieczenie zdrowotne.
Nierealny program naprawy
George Bush powiedział, że koszty opieki zdrowotnej rosną, ponieważ nie działają tu mechanizmy wolnego rynku. Jego zdaniem Amerykanie powinni zaangażować się w proces decyzyjny, dotyczący opieki zdrowotnej. Bush zarzucił swojemu oponentowi, że przedstawiany przez niego program naprawy opieki zdrowotnej jest nierealny i zbyt kosztowny dla Stanów Zjednoczonych.
Senator Kerry zwrócił też uwagę, że George Bush jest jedynym prezydentem od 72 lat, za czasów którego w Stanach Zjednoczonych nastąpił znaczący spadek miejsc pracy. Dodał, że zmniejszyły się również przychody gospodarstw domowych, eksport oraz poziom inwestycji.
Odnosząc się do problemu bezrobocia George Bush stwierdził, że sposobem na jego zmniejszenie jest lepszy system edukacyjny. Dodał, że powinno podnosić się standardy szkolnictwa, co wpłynie na większy popyt na rynku pracy.
Tony Soprano zamiast prezydenta
Zażartą dyskusję po raz kolejny wywołała sprawa podatków. George Bush zarzucił Kerry'emu niekonsekwencję w rozwiązywaniu problemów podatkowych. Będąc od 20 lat senatorem, John Kerry głosował aż 98 razy za zmniejszeniem podatków. Kiedy chcieliśmy zmniejszyć podatki, głosował przeciwko temu 127 razy - wypominał oponentowi. Być pouczanym na temat odpowiedzialności podatkowej przez obecnego prezydenta to tak, jak by słuchać, co Tony Soprano ma do powiedzenia na temat prawa i porządku w tym kraju - odcinał się Kerry.
Demokratyczny senator przyznał jednak, że prezydent George Bush świetnie poradził sobie w pierwszych dniach po atakach terrorystycznych z 11 września. Byłem wzruszony. Poczułem wtedy, że wszyscy jesteśmy Amerykanami, ale to już teraz nie działa - powiedział Kerry. Dodał, że wśród Amerykanów dawno nie było takiego podziału, jak dziś. Musimy się razem zjednoczyć. Chcemy przywrócić wiarę w zjednoczenie - mówił demokratyczny senator.
John Kerry wyraził również obawy, że w Stanach Zjednoczonych jest zbyt wiele osób, które mają poczucie istniejącego rasizmu. Wytknął Bushowi, że jest pierwszym prezydentem, który nie spotkał się z kołem parlamentarnym czarnych kongresmenów. Bush zaprzeczył mówiąc, że spotkał się z nimi w Białym Domu. Uznał, że mniejszości w Stanach Zjednoczonych mają silną pozycję. Amerykański prezydent powiedział, że Waszyngton jest miejscem, gdzie ścierają się różne grupy interesów. Będę kontynuował jednoczenie społeczeństwa amerykańskiego - mówił prezydent Bush.
Wygra senator?
Zdaniem analityków politycznych debata może mieć decydujący wpływ na wynik głosowania podczas wyborów. Według sondaży poprzednie debaty spowodowały spadek poparcia dla George'a Busha. Również tym razem spodziewane jest zwycięstwo Kerry'ego.
Przebieg debaty regulowało szczegółowe porozumienie sztabów wyborczych. Kandydaci stali w odległości 3 metrów od siebie i nie mogli ruszać się z miejsca. Pytania zadawał prowadzący. Mimo że była to ostatnia debata, nie doszło do większych niespodzianek. Na początku i pod koniec spotkania Bush i Kerry podali sobie ręce.