Bush chce ustawy o przesłuchaniach terrorystów
Prezydent USA George Bush skrytykował senatorów, którzy zablokowali rządowy projekt ustawy o
przesłuchaniach i procesach terrorystów, i wezwał Kongres do jak
najszybszego jego uchwalenia, ostrzegając, że w przeciwnym razie
cały proces ścigania terrorystów zostanie spowolniony.
Na konferencji prasowej Bush oświadczył też, że USA nie podejmą negocjacji z Iranem na temat jego programu nuklearnego, dopóki nie zawiesi wzbogacania uranu. Moją troskę wzbudza to, że będą (Irańczycy) grać na zwłokę - powiedział.
Prezydent przekonywał, że Kongres musi prawnie uregulować metody przesłuchań podejrzanych o terroryzm, ponieważ Sąd Najwyższy zakwestionował stosowane dotychczas metody jako niezgodne z konstytucją i Konwencjami Genewskimi o ochronie jeńców wojennych.
Potrzebujemy tego programu (przesłuchań). Przesłuchujemy ludzi takich jak Chalid Szejk Muhamed, morderców, którzy odpowiadają za atak 11 września, i musimy być w stanie ich przesłuchiwać. Musimy przesłuchiwać ludzi, którzy znają strategię wroga. Czas ucieka, Kongres musi działać szybko - podkreślił Bush.
Administracja przygotowała projekt ustawy o metodach przesłuchań i zasadach działania trybunałów specjalnych, gdzie terroryści mają być sądzeni, w której - zdaniem prawników - przy odpowiedniej interpretacji dopuszcza się stosowanie tortur i gdzie drastycznie ogranicza się prawa oskarżonych.
Czworo senatorów republikańskich - przewodniczący Komisji Sił Zbrojnych John Warner, John McCain, Lindsey Graham i Susan Collins - dołączyło w czwartek do Demokratów w opozycji do ustawy administracji. Zgłosili oni alternatywny projekt, w którym zabrania się stosowania w czasie przesłuchań "metod okrutnych, nieludzkich i poniżających".
Senatorowie argumentują m.in., że jeśli administracja USA będzie naginać Konwencje Genewskie do swoich potrzeb, podobnie mogą postąpić wrogowie Ameryki i schwytani żołnierze amerykańscy mogą być także torturowani.
Do opozycji dołączył nawet były sekretarz stanu w administracji Busha, Colin Powell. W liście do prezydenta napisał, że jego plan szerokiej interpretacji Konwencji Genewskich zachęci inne kraje do "podania w wątpliwość moralnych podstaw naszej walki z terroryzmem" i "narazi nasze wojska na niebezpieczeństwo".
Zapytany na konferencji o list Powella, Bush obruszył się i oświadczył: Jeżeli porównuje się taktykę ekstremistów, którzy zabijają niewinne kobiety i dzieci, do zachowania Ameryki, jest w tym jakieś zasadniczo błędne rozumowanie.
Prezydent z niezwykłym ożywieniem i pasją apelował do Kongresu o uchwalenie rządowego programu przesłuchań i procesów przed trybunałami specjalnymi.
Jeżeli Kongres go nie uchwali, program nie postąpi naprzód, bo nasi profesjonaliści (w wywiadzie i armii) nie będą mieli jasności co do legalności swych poczynań. Oni nie chcą być potem sądzeni jako zbrodniarze wojenni - powiedział. Dał tym samym do zrozumienia, że Kongres hamuje walkę z terroryzmem i naraża kraj na niebezpieczeństwo.
Bush wezwał także Kongres do uchwalenia innej ustawy, rozszerzającej uprawnienia władz do telefonicznej inwigilacji obywateli w celu wytropienia ich ewentualnych kontaktów z terrorystami.
Prezydent ponownie bronił również wojny w Iraku i tłumaczył, dlaczego ją rozpoczęto mimo braku dowodów na powiązania Saddama Husajna z Al-Kaidą.
Zapytany o Iran, stanowczo oświadczył, że USA nie podejmą negocjacji z tym krajem na temat jego programu nuklearnego, dopóki Iran nie zawiesi procesu wzbogacania uranu.
Bush, który w przyszłym tygodniu udaje się do Nowego Jorku na sesję ONZ, podkreślił, że będzie przekonywał Narody Zjednoczone, aby nie pozwoliły Iranowi na zdobycie broni atomowej.
Moją troskę wzbudza to, że będą (Irańczycy) grać na zwłokę, będą próbowali nas przeczekać. Więc częściowo moim celem w Nowym Jorku będzie przypomnienie, że zwłoka nie powinna być dozwolona. Musimy ruszyć proces naprzód - powiedział.
Tomasz Zalewski