Burza ws. pieniędzy dla rodziny zabitego policjanta
Policyjni związkowcy złożą zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez Andrzeja Trelę, zastępcę komendanta głównego - dowiedziało się radio RMF FM. Funkcjonariusze są zbulwersowani, że zablokowano wypłatę zapomogi rodzinie zamordowanego policjanta Andrzeja Struja. Komendant Główny odpowiada, że rodzina pieniądze dostała.
08.04.2010 | aktual.: 08.04.2010 14:40
Związkowcy chcieli, aby córkom zabitego policjanta wypłacić 50 tys. złotych zapomogi z funduszu prewencyjnego. Komendant policji nie zgodził się jednak na to, choć - jak twierdzą związkowcy - nie ma takiego prawa.
Fundusz, z którego pieniądze miały trafić do rodziny zabitego policjanta, to dobrowolne składki ubezpieczeniowe funkcjonariuszy. Rzeczniczka komendanta tłumaczy jednak, że pieniądze miały pochodzić z funduszu na cele prewencyjne, a prawo nie pozwala na wypłatę takiej zapomogi rodzinie poległego policjanta. Związkowcy odpowiadają, że regulamin zaakceptowany przez komendanta głównego nie pozostawia wątpliwości: "Celem działania funduszu jest udzielania pomocy finansowej policjantom i członkom ich rodzin poszkodowanym w zdarzenia losowych".
Najwidoczniej - jak podaje radio - śmierć podkomisarza Struja nie jest dla komendanta Andrzeja Treli wypadkiem losowym.
Na stronie Komendy Głównej policji opublikowano oświadczenie, z którego wynika, że policja wypłaciła nie tylko zapomogę, ale też objęła rodzinę wszelką opieką.
"Wniosek o tę zapomogę został poparty przez Zastępcę Komendanta Głównego Policji insp. Andrzeja Trelę i w pełni zaakceptowany przez Komendanta Głównego Policji gen. insp. Andrzeja Matejuka, a pieniądze zostały rodzinie wypłacone zaraz po tragicznej śmierci naszego funkcjonariusza. Informujemy ponadto, że kwota zapomogi była najwyższa, jaką przewidziano w tego typu sytuacji, a rodzinę policjanta objęto szczególną opieką. Sugerowanie, że insp. Andrzej Trela nie zgodził się na zapomogę, w świetle zaistniałych faktów, jest niegodziwe i krzywdzące." - czytamy w komunikacie.
Jak podał TVN24, gen. insp. Andrzej Matejuk tłumaczył, że nie mógł skorzystać z funduszu prewencyjnego. - Osoba, która korzysta z funduszu prewencyjnego PZU, musi przedstawić rachunki za leczenie. Chcemy wynegocjować nowe warunki, ale w tej chwili ta umowa nie daje takich możliwości - podkreślił.
Podkom. Andrzej Struj zginął w lutym na przystanku niedaleko centrum handlowego na warszawskiej Woli. Gdy zwrócił uwagę młodym mężczyznom, którzy rzucili koszem w jadący tramwaj, chuligani ugodzili go nożem.