Burza w Trzeciej Drodze. Poseł od ferrari z wyborczym pole position
Radosław Lubczyk, bohater głośnej publikacji WP, będzie "jedynką" na liście wyborczej Trzeciej Drogi w okręgu koszalińskim. Popiera go Polskie Stronnictwo Ludowe. Politycy Polski 2050 uważają, że ta propozycja może okazać się szkodliwa dla całej koalicji.
23.08.2023 12:55
O tym, że obecny poseł Radosław Lubczyk zostanie jedynką w okręgu koszalińskim, plotkowano od dawna. Teraz pierwsze miejsce na liście stało się faktem.
Niektórzy w Trzeciej Drodze nie kryją rozczarowania.
- Takie decyzje jak wystawienie Lubczyka z pierwszego miejsca stanowią niepotrzebne ryzyko. Nic na tym nie możemy zyskać, za to możemy stracić poparcie - mówi jeden z parlamentarzystów Polski 2050.
- To, co mnie urzekło w Hołowni, to to, że stawiamy na osoby, które mają coś do powiedzenia, posiadają duży dorobek zawodowy. W tym kontekście wybór Lubczyka jest czymś niezrozumiałym - przyznaje prof. Robert Sidełko, ekspert w zakresie przetwarzania odpadów komunalnych związany z Politechniką Koszalińską, działający w Polsce 2050 w okręgu koszalińskim.
Profesor Sidełko na znak protestu ogłosił, że nie wystartuje w najbliższych wyborach, mimo że mógł liczyć na dobre miejsce na liście.
Duże potrzeby posła
Przypomnijmy: Wirtualna Polska napisała, że poseł Radosław Lubczyk (Koalicja Polska) ma ferrari, porsche, bmw, kilka nieruchomości i dobrze prosperującą spółkę dentystyczną, która tylko w ostatnim roku zarobiła "na czysto" ponad pół miliona zł. Mimo to w ciągu ostatnich siedmiu lat parlamentarzysta pobrał z kasy Sejmu ponad 778 tys. zł z uwagi na swoją trudną sytuację majątkową.
Zgodnie z przepisami każdy parlamentarzysta musi zdecydować, czy chce być tzw. posłem zawodowym, czy też niezawodowym. Jeśli wybierze to drugie, może pracować lub prowadzić działalność gospodarczą - wtedy jednak nie otrzymuje uposażenia poselskiego. Są jednak wyjątki, kiedy poseł niezawodowy może dostać uposażenie. I z tej furtki skorzystał Radosław Lubczyk.
Szkopuł w tym, że wyjątki dotyczą przede wszystkim przypadków, gdy dochody danego parlamentarzysty uzyskiwane spoza Sejmu są bardzo małe. Lubczyk zaś we wniosku wykazał niskie dochody z własnej działalności, ale nie wspomniał, że jest beneficjentem rzeczywistym spółki stomatologicznej, która ma po kilkaset tys. zł zysku netto rocznie (w ostatnim roku ponad 500 tys. zł).
W praktyce więc Lubczyk jest bardzo bogatym człowiekiem, tyle że majątek jest w spółce, która w stu procentach do niego należy. Sam, na potrzeby otrzymywania uposażenia sejmowego, zadeklarował, że zarabia niespełna tysiąc zł miesięcznie.
Eksperci, którzy komentowali sprawę dla WP, nie mieli wątpliwości, że postępowanie posła jest etycznie naganne, a najprawdopodobniej doszło również do złamania prawa.
Sam Lubczyk bronił się twierdzeniem, że co nie jest zabronione, jest dozwolone. Podobnie mówią od kilkunastu dni politycy PSL-u.
Oficjalnie taką narrację prezentują też ludzie z Polski 2050. Nieoficjalnie jednak przyznają, że sprawa Lubczyka może zaszkodzić Trzeciej Drodze. I że od stomatologa ze Szczecinka należało się odciąć. A na pewno nie dawać mu pierwszego miejsca na liście wyborczej.
Milioner zamiast profesora
Kilka dni temu w mediach społecznościowych prof. Robert Sidełko, jeden z liderów Polski 2050 w okręgu koszalińskim, zapowiedział, że rezygnuje z kandydowania w nadchodzących wyborach. Jako powód wskazał wystawienie przez Trzecią Drogę Radosława Lubczyka.
Sidełko w swoim wpisie na Facebooku udostępnił tekst WP. I dodał, że chciałby, aby ludzie, którzy będą reprezentować Trzecią Drogę, byli mądrzy i honorowi.
"To, że ktoś tworzy firmy przynoszące duże profity, jest godne naśladowania, ale pobieranie w tych okolicznościach diety poselskiej [chodzi o uposażenie - red.] jest niegodne i zasługuje na potępienie. Tłumaczenie: co nie jest zabronione, jest dozwolone, mnie nie przekonuje, a wręcz oburza" - wskazał prof. Sidełko.
I dodał, że startowanie z listy, na której jedynkę zajmuje taka osoba jak Lubczyk, uwłaczałoby jego godności.
W rozmowie z WP prof. Robert Sidełko podkreśla, że na szalę położono autorytet takiej osoby jak on oraz kogoś, kto jest wielokadencyjnym posłem PSL (w praktyce Radosław Lubczyk z Koalicją Polską jest związany od stosunkowo niedawna, w 2015 r. wszedł do Sejmu jako kandydat Nowoczesnej), nie wykazał się szczególną inicjatywą (Lubczyk jest jednym z mniej aktywnych posłów, o czym również informowaliśmy), a nade wszystko pojawiły się wobec niego wątpliwości natury etycznej związane z publikacją WP.
- Jeśli dokonuje się takiego wyboru, to coś jest nie tak z naszą polityką - zaznacza prof. Sidełko.
Politycy Polski 2050 działający na ogólnopolskiej arenie oficjalnie Radosława Lubczyka bronią, choć jednocześnie się od niego dystansują.
Dowodem na to są wypowiedzi Pauliny Hennig-Kloski, która w studiu WP jednocześnie mówiła, że poseł Lubczyk nie złamał prawa oraz że Lubczyk musi z całej sytuacji wyciągnąć wnioski.
Gwarancja anonimowości dodaje politykom związanym z Szymonem Hołownią animuszu.
- Wystawienie Lubczyka to błąd. Przez kolejne tygodnie będzie w nas łatwo walić jego historią. A jeśli ktoś tutaj jest winny, to PSL, a nie my - usłyszeliśmy. Jak jednak od razu dodał nasz rozmówca, zasady współpracy w Trzeciej Drodze są jasne: PSL bierze odpowiedzialność za swoich kandydatów, a Polska 2050 za swoich.
Paweł Figurski i Patryk Słowik są dziennikarzami Wirtualnej Polski
Napisz do autorów:
Pawel.Figurski@grupawp.pl
Patryk.Slowik@grupawp.pl