Burza po decyzji o finansowaniu firmy promującej pop folk
Prawdziwą burzę wywołało w Bułgarii ujawnienie decyzji resortu gospodarki, by udzielić z funduszy unijnych 1 mln euro spółce muzycznej Payner Media promującej bałkański pop folk zwany czałgą.
20.01.2013 | aktual.: 20.01.2013 09:28
Jako że te środki pochodzą z funduszy Unii Europejskiej przeznaczonych na zwiększenie konkurencyjności, echo skandalu odezwało się i w Brukseli. Rzeczniczka komisarza UE ds. polityki regionalnej Johannesa Hahna zwróciła się do władz Bułgarii o uzasadnienie kontrowersyjnej decyzji. Ministerstwo gospodarki powinno wyjaśnić, czy podejmując decyzję przestrzegało unijnych regulaminów - wskazała rzeczniczka.
Spółka Payner Media, mająca również kanał telewizyjny, promuje muzykę zwaną w Bułgarii "czałga". To typowo bułgarski produkt, podobny do serbskiego turbofolku - popularna muzyka o motywach orientalnych i folklorystycznych, wykonywana przez roznegliżowane piosenkarki o silikonowych piersiach.
Pojawiła się na początku lat 90. i natychmiast stała się ulubionym stylem muzycznym miejscowego bandyckiego półświatka, który w tym okresie rósł w siłę. W czałdze jest mowa o szybkich samochodach, pieniądzach, seksie i pistoletach. Wzorem meksykańskiego folkloru opisującego przemytników narkotyków w czałdze gloryfikuje się miejscowych bandytów.
Styl ten stawał się coraz bardziej popularny. Piosenkarka Iwana potrafiła zebrać na stadionie w Płowdiwie 50-tysięczną widownię. CD z nagraniami firmy Payner rozchodzą się w milionowych nakładach. Piosenkarki są idolami nastolatek.
Według środowisk intelektualistów czałga jest szczególnie odrażającym zjawiskiem, którego negatywne wpływy sięgają daleko poza świat muzyki. W Bułgarii mówi się o "czałga-politykach" - zaliczany do nich jest premier, o "czałga-mediach" - grupie wyraźnie prorządowych gazet i stacji telewizyjnych, "czałga-nauce" - czyli pseudoodkryciach archeologicznych, dotyczących np. wampirów.
W sytuacji ostrego deficytu środków na kulturę decyzja resortu gospodarki wzburzyła wielu ludzi kultury. Reżyser teatralny Aleksander Morfow określił decyzję ministerstwa jako "straszną" i zapytał, "czy to jest jedyna kultura, którą ten idiotyczny kraj potrafi pokazać światu". Jego kolega Tedi Moskow wezwał do protestów. Pianista Antoni Donczew powiedział, że pompowanie pieniędzy w dobrze prosperujący Payner na tle setek upadłych małych i średnich firm jest absurdem.
Właściciel Paynera tłumaczył, że wygrał, gdyż przedstawił bardzo dobry biznesplan, i że wykorzysta unijne środki na sprzęt i stworzenie nowych miejsc pracy.
Urzędnicy wyjaśnili, że pieniądze nie zostały wpłacone i decyzja może być przeanalizowana. Komentatorzy w Sofii zwrócili jednak uwagę na negatywne efekty skandalu w Brukseli.
- Najważniejsze jest to, kiedy dokładnie doszło do skandalu. Za miesiąc premier na kolejnym szczycie Rady Europejskiej będzie próbował przekonywać 'starą' Europę, by nie redukowała funduszy unijnych dla nowych krajów członkowskich, ponieważ powinny one rozwijać infrastrukturę. Czy przekona ją, podając przykład Paynera? - napisał brukselski korespondent dziennika "Trud".