PolskaBurmistrz Pragi-Północ "pocałował klamkę"

Burmistrz Pragi-Północ "pocałował klamkę"

Zamieszanie z kluczami było powodem wezwania policji do siedziby urzędu dzielnicy Praga-Północ w Warszawie. Nieuznawanemu przez prezydent stolicy Hannę Gronkiewicz-Waltz zarządowi i burmistrzowi dzielnicy ochrona budynku nie chciała wydać kluczy do zajmowanych przez nich gabinetów.

29.03.2007 | aktual.: 29.03.2007 19:08

Prezydent Warszawy uważa, że zarząd i burmistrz Pragi-Północ zostali wybrani 27 grudnia bezprawnie. Mimo to od 3 miesięcy przychodzą oni do siedziby urzędu przy ul. Kłopotowskiego, by pełnić swoje obowiązki.

Dzisiaj rano, przychodząc do pracy o godz. 8, nie zostaliśmy wpuszczeni do swoich pokoi. Ochrona urzędu poinformowała nas, że otrzymała od pani komisarz Jolanty Koczorowskiej (pełnomocnik, powołana przez Gronkiewicz-Waltz, by zapewnić funkcjonowanie dzielnicy) polecenie o niewydawaniu kluczy osobom do tego nieupoważnionym - powiedział burmistrz Pragi-Północ Artur Marczewski.

Według niego, zwykle klucze po godzinach urzędowania nie są przejmowane przez ochronę budynku, tylko zostają w zamkach drzwi gabinetów. Mamy do siebie zaufanie, nie boimy się zostawiać kluczy w drzwiach. Pani komisarz w dniu wczorajszym zabrała te klucze, przekazała ochronie i w związku z tym uniemożliwiła nam dzisiaj rano podjęcie pracy- powiedział Marczewski.

Dopiero naczelnik sekretariatu wpuścił Marczewskiego i zarząd do ich pokoi.

Wezwanej przez Marczewskiego policji wyjaśnił, że komisarz Koczorowska blokuje prace w dzielnicy. Jednocześnie zwróciliśmy się do policji z prośbą o zbadanie, czy legalne jest przechwytywanie przez panią komisarz wszelkiej korespondencji kierowanej imiennie do członków zarządu dzielnicy Praga-Północ - dodał.

Koczorowska powiedziała, że burmistrz nie mógł wejść do swojego gabinetu, "ponieważ wczoraj nie zabezpieczył kluczy od pokoju, w którym przebywał". Odpowiadam za mienie, które się znajduje w tym urzędzie - podkreśliła.

Jak powiedziała, w środę po godz. 16 znalazła klucze w drzwiach w pokojach zajmowanych przez burmistrza i zarząd. W pokojach nikogo nie było. Klucze były niezabezpieczone. Zgodnie z instrukcją gospodarki kluczami, która obowiązuje w mieście, zamknęłam drzwi w obecności naczelnika sekretariatu i oddałam do ochrony z prośbą, by je wydawali osobom upoważnionym - powiedziała Koczorowska.

Marczewski poinformował, że od 3 miesięcy zarząd pracuje, nie pobierając żadnego wynagrodzenia. Pani prezydent odmówiła nam podpisania umów o pracę i pracujemy bez wynagrodzenia - wyjaśnił. Dodał, że ma opinię Państwowej Inspekcji Pracy, która stwierdza, że za wykonywaną pracę należy się wynagrodzenie.

W ustawie warszawskiej nie ma obowiązku zatrudnienia burmistrzów. Do tej pory jest przyjęta pewna praktyka, że burmistrzów, których wybrano - zatrudnia się. W tym przypadku mamy problemy, czy są oni rzeczywiście zgodnie z prawem wybrani. Mamy dwie opinie prawne w tej sprawie - powiedział p.o. zastępcy dyrektora stołecznego Ratusza, Jarosław Jóźwiak.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)