ŚwiatBurmistrz Nowego Jorku walczy ze słodkimi napojami

Burmistrz Nowego Jorku walczy ze słodkimi napojami

Burmistrz Nowego Jorku Michael Bloomberg proponuje wprowadzić zakaz sprzedaży słodkich napojów w restauracjach, kinach, obiektach sportowych i na ulicznych stoiskach w opakowaniach o dużej pojemności. Jego zdaniem pomoże to w walce z otyłością.

Burmistrz Nowego Jorku walczy ze słodkimi napojami
Źródło zdjęć: © Thinkstockphotos

03.06.2012 | aktual.: 03.06.2012 12:36

Restrykcje mają objąć słodzone napoje - gazowane i niegazowane, w tym mrożoną herbatęherbatę i napoje energetyczne - w naczyniach, butelkach czy puszkach zawierających więcej niż 16 uncji (niemal pół litra). Dotyczyłyby napojów o wartości kalorycznej przekraczającej 25 kalorii na 8 uncji. Za złamanie zakazu groziłaby kara grzywny w wysokości do 200 dolarów.

Według nowojorskiego komisarza ds. zdrowia Thomasa Farleya choroby związane z otyłością kosztują miasto cztery miliardy dolarów rocznie.

- W całych Stanach Zjednoczonych lokalne władze załamują ręce, narzekając, że to straszny problem. Nowy Jork nie załamuje rąk, ale chce działać. Moim zdaniem mieszkańcy oczekują tego ode mnie jako burmistrza - uzasadniał Bloomberg.

Decyzja burmistrza spotkała się natychmiast z krytyką. Jego przeciwnicy mówią, że władze miejskie nie powinny się zajmować sprawami leżącymi w gestii konsumentów. Rzecznik nowojorskiego stowarzyszenia producentów napojów Stefan Friedman nazwał propozycję niezdrową obsesją miejskiego wydziału zdrowia.

Posunięcie Bloomberga skrytykowała także mocno Coca-Cola Company. Oznajmiła, że nowojorczycy są o wiele mądrzejsi niż nowojorski wydział zdrowia. - Widzą dokładnie, ile kalorii jest w każdym napoju, który serwujemy - podkreśliła firma w oświadczeniu.

Ratusz nie podziela tych argumentów. Urzędnicy miejscy, powołując się na badania z 2006 roku, akcentują, że właśnie słodkie napoje najbardziej przyczyniają się do wzrostu spożycia kalorii oraz do otyłości. Wiążą się z długoterminowym przybieraniem na wadze oraz podwyższają wskaźnik zachorowań na cukrzycę i choroby serca. Zakaz oznaczałby tylko odwrócenie trendu - podkreślają urzędnicy, przypominając, że w latach 50. McDonald's serwował napoje w naczyniach jednego rozmiaru: 7 uncji.

Zakaz Bloomberga wymaga aprobaty miejskiej Rady ds. Zdrowia, którą on sam powołuje, i mógłyby wejść w życie najwcześniej w marcu przyszłego roku. Nie stosowałby się do napojów dietetycznych, soków owocowych, napojów z zawartością mleka lub napojów alkoholowych. Ograniczenia sprzedaży nie obowiązywałaby także w sklepach spożywczych czy niewielkich osiedlowych sklepikach.

Ekipa burmistrza usiłowała już wcześniej zmniejszyć konsumpcję poprzez obłożenie napojów gazowanych podatkiem stanowym, ale nie przystali na to ustawodawcy. Także pomysł Bloomberga, aby ograniczyć możliwość sprzedaży na kupony żywnościowe wydawane ubogim spalił na panewce z powodu sprzeciwu instytucji federalnych.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (3)