Burmistrz Londynu narzeka na leniwych rodaków
Burmistrz Londynu, Boris Johnson oskarżył leniwych Brytyjczyków, że na własne życzenie tracą pracę na rzecz pracowitych cudzoziemców, zwłaszcza tych, którzy przybyli na Wyspy z Europy Wschodniej.
Na łamach "Daily Telegraph" zwolennik imigracyjnej amnestii Boris Johnson chwalił przybyszów - szczególnie tych z Europy Wschodniej - za "inną etykę pracy". Dostało się natomiast rodakom słynącego z kontrowersyjnych wypowiedzi burmistrza - w swojej stałej kolumnie napisał, że po skończeniu szkoły podstawowej jeden na czterech Brytyjczyków nadal nie potrafi czytać, pisać i liczyć.
Johnson przytoczył rozmowę z konsultantką ds. rekrutacji dla londyńskich restauracji, z której wynika, że tylko jedna na dziesięć osób zatrudnionych w tym sektorze ma brytyjski paszport.
- Wszyscy wiemy, że to nie wystarczy, aby zrzucić winę na imigrantów. Po pierwsze, nie możemy wyprosić z Wysp ludzi, którzy mają prawo pobytu, bo są obywatelami Unii. Po drugie - i najważniejsze - bez sensu jest winić imigrantów z Europy Wschodniej za to, że wcześnie wstają, ciężko pracują, są uprzejmi i pomocni, a dzięki nim Londyn się rozwija - zaznaczył burmistrz brytyjskiej stolicy.
Za luki w systemie edukacji i "rzesze analfabetów" obwiniał rządzącą wcześniej Partię Pracy. - Nic dziwnego, że młodzi Brytyjczycy tracą pracę na rzecz pracowitych imigrantów, którzy przynajmniej potrafią poprawnie zapisać wiadomość telefoniczną - dodał.
Między listopadem 2012 r. a styczniem 2013 r. bezrobocie w Wielkiej Brytanii wzrosło o 7 tys., co daje 2,52 miliona osób, które pozostają bez pracy. Stopa bezrobocia wśród młodzieży w wieku 16-24 lat wynosi natomiast 21,2 procent.
(A.C.)