PolskaBurmistrz Jastrzębia Zdroju jak Rudolph Giuliani

Burmistrz Jastrzębia Zdroju jak Rudolph Giuliani

Nielegalna produkcja bimbru, libacje na
skwerach i w parkach czy nocowanie bezdomnych na klatkach
schodowych? Przestępcy, strzeżcie się! Marian Janecki, prezydent
Jastrzębia Zdroju, niczym burmistrz Rudolph Giuliani w Nowym
Jorku, zaczyna rządy twardą ręką. Na początek chce, aby mieszkańcy
pomogli policji i straży miejskiej w rozwiązywaniu osiedlowych
problemów. Czy da im do rąk gaz łzawiący, latarki, radiotelefony i
pałki - zastanawia się "Dziennik Zachodni".

Burmistrz Jastrzębia Zdroju jak Rudolph Giuliani
Źródło zdjęć: © Jupiterimages

10.05.2007 | aktual.: 10.05.2007 07:23

Spotkanie organizacyjne z sołtysami i przewodniczącymi zarządów osiedli w tej sprawie ma się odbyć pod koniec miesiąca. Tworzenie obywatelskich patroli zakłada opracowany program "Razem bezpieczniej". Do przewodniczących zarządów osiedli i sołtysów już trafił list od prezydenta, w którym prosi o zaangażowanie się w akcję określaną przez niego mianem "wielkiego społecznego ruchu".

Katarzyna Wołczańska, rzeczniczka urzędu tłumaczy, że chodzi o to aby mieszkańcy wzięli aktywny udział w tym programie. Celem akcji jest zapewnienie bezpieczeństwa na osiedlach, w miejscach publicznych, w szkołach, w autobusach.

Mieszkańcom pomysł się podoba, choć pytani czy przyłączą się choćby do patrolowania ulic, szybko odpowiadają, że nie mają czasu. Zofia Nowak, mieszkanka Jastrzębia mówi, że z korytarzy giną wózki, z samochodów radia. Złodzieje pojawiają się nawet w piwnicach, a wandale przy huśtawkach dla dzieci. Mieszkańcy muszą się jakoś przed tym bronić. Społeczna straż obywatelska to dobry pomysł. Może byłby przynajmniej porządek.

Zdaniem Dariusza Kamińskiego, komendanta straży miejskiej, sami funkcjonariusze nie zawsze mogą zapobiec takim zdarzeniom. Nie ma bezpieczeństwa bez społeczeństwa.

Pomysł prezydenta jednak nie wszystkim się podoba, niektórzy nawet porównują go do próby odtworzenia paramilitarnych sekcji ORMO sprzed lat, które w Polsce wyjątkowo źle się kojarzą.Jerzy Lis z SLD oburza się, twierdzi, że kiedy przeczytał to pismo, miał wrażenie, że prezydent chce wrócić do dawnych czasów. - Uważa, że w mieście nie jest aż tak źle, żeby trzeba było angażować ludzi do zapewnienia porządku na ulicach.

Sceptycznie podchodzą do pomysłu także sołtysi i przewodniczący osiedli, z którymi prezydent chce się niedługo spotkać. Józef Pieróg, sołtys Moszczenicy wątpi czy ktokolwiek się do tej akcji przyłączy. Gdyby ktoś za taką służbę zapłacił, to może jeszcze, ale społecznie? (PAP)

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)