Burmistrz Białej: grasuje drapieżnik, nie wychodźcie!
Arnold Hindera, burmistrz Białej na Opolszczyźnie apeluje do mieszkańców, by po zmroku nie wychodzili z domów; policja informuje właścicieli okolicznych gospodarstw, by zabezpieczyli zwierzęta - wszystko przez grasującego w okolicy nieznanego drapieżnika, który zaatakował i zabił kilkanaście zwierząt hodowlanych. Według wstępnych ustaleń może to być puma lub lampart. Na razie policja nie planuje obławy na drapieżnika.
Zwierzę kilkakrotnie atakowało w miejscowości Mokra w gminie Biała. Zagryzło kilka podrośniętych - ok. 20-kilogramowych - warchlaków, cielę a nawet stukilowego tucznika. Burmistrz Białej zaapelował do mieszkańców, aby ograniczyli spacery, a po zmroku poruszali się w większych grupach lub w samochodzie.
Do lokalnego oddziału telewizji zgłosiła się osoba, która na początku marca nakręciła film, na którym zarejestrowała niewyraźną sylwetkę dużego kota skradającego się po śniegu. Film nakręcono ok. 30 kilometrów od Mokrej. Zdaniem dyrektora opolskiego ogrodu zoologicznego, który obejrzał amatorskie nagranie może ono przedstawiać dużego kota - pumę, irbisa lub lamparta.
O tym, że napastnikiem, który zaatakował zwierzęta gospodarskie jest duży kot świadczy też - zdaniem weterynarza, który oglądał padłe zwierzęta - charakter obrażeń, w tym rany zadane ostrymi pazurami.
Policja na razie nie planuje poszukiwań lub obławy na drapieżnika. - Według dotychczasowych ustaleń zwierzę nie stanowi zagrożenia dla ludzi, stara się unikać kontaktu z człowiekiem. Informujemy właścicieli gospodarstw, żeby zabezpieczali inwentarz - powiedział komisarz Piotr Kulczyk z policji w Prudniku.
Kulczyk widział film, na którym utrwalono zwierzę. - Zdjęcia są amatorskie, na dużym zoomie, ale jest to sylwetka naprawdę dużego kota - relacjonował policjant. Dodał, że zwierzę przechodziło w dużej odległości od siedzib ludzkich, było bardzo czujne i starało się unikać kontaktu z człowiekiem.
Na razie nie wiadomo skąd może pochodzić zwierzę. Policja nie ma informacji, by z jakiejś hodowli (najbliższe są w Czechach), cyrku lub ogrodu zoologicznego uciekł drapieżnik. Funkcjonariusze nie wykluczają, że zwierzę zostało nielegalnie przywiezione do Polski, było hodowane w domu lub gospodarstwie, skąd uciekło lub zostało wyrzucone, gdy dorosło.
W październiku 2008 r. w podkrakowskiej miejscowości Jeziorzany nagrano inny film z niezidentyfikowanym dotąd drapieżnikiem. Wówczas sądzono, że to lew lub pantera. Nie udało się jednak złapać zwierzęcia.