Jadą do Warszawy. Niespodziewany protest przed wyborami

Protest zapowiedziany na 10:00 w sobotę to efekt fiaska "rozmów ostatniej szansy" pomiędzy "Solidarnością" a Dyrektorem Generalnym Lasów Państwowych. Leśnicy w ich trakcie domagali się m.in. "zaprzestania i zapobiegania dyskryminacji" za krytykę regionalnych władz. Chcieli gwarancji, że nie spotkają ich konsekwencje za udział w akcjach protestacyjnych.

Żądania dotyczyły również równego traktowania w przyznawaniu awansów i nagród, dbałości o odpowiednie przygotowanie merytoryczne kadry kierowniczej, lepszej organizacji pracy i anulowania kar porządkowych, jeśli związek popiera takie stanowisko.

Z informacji WP wynika, że związkowcy domagali się jasnego stanowiska w sprawie przestrzegania wszystkich wymienionych punktów. W związku z brakiem deklaracji zapadła decyzja o proteście. Leśnicy, z którymi rozmawiamy, podkreślają, że to walka o prawa pracownicze.

Przypomnijmy, w ostatnich miesiącach pracownicy Lasów Państwowych po odgórnych prośbach angażowali się w zbiórkę podpisów pod projektem ustawy "W obronie polskich lasów", który promowali politycy partii Zbigniewa Ziobry. Dyrektor Generalny Lasów Państwowych Józef Kubica nie ukrywa zresztą swoich poglądów. Startuje z list PiS. Dostał dziesiąte miejsce w okręgu nr 29, który obejmuje powiaty gliwicki i tarnogórski.

Nasi rozmówcy podkreślają, że byli zdeterminowani, by pokazać swój sprzeciw jeszcze przed wyborami. Dodają, że w ich akcji protestacyjnej udziału nie bierze Związek Leśników Polskich w Rzeczypospolitej Polskiej. O planowany protest zapytaliśmy w biurze prasowym Lasów Państwowych. Do czasu publikacji nie dostaliśmy odpowiedzi.

Patryk Michalski, dziennikarz Wirtualnej Polski