Bunt więźniów wisi w powietrzu?
Więzienia i areszty w Łodzi i województwie są przeludnione, podobnie jak placówki w Wołowie, Kłodzku i Wronkach - gdzie w ostatnich dniach więźniowie protestowali przeciwko dostawianiu kolejnych łóżek do i tak zatłoczonych już cel. Czy w Łodzi może dojść do strajku głodowego osadzonych?
28.05.2004 | aktual.: 28.05.2004 09:19
- Nasi skazani obecnie przyjmują posiłki normalnie. Oczywiście czytają gazety i wiedzą, że w innych placówkach były i są protesty. Ale u nas jeszcze nic niepokojącego się nie dzieje - mówi kpt. Grzegorz Królikowski, rzecznik Zakładu Karnego nr 1 w Łodzi. - Oczywiście zdajemy sobie sprawę z tego, że wiele cel jest przepełnionych. Jesteśmy jednak od tego, by przyjmować skazanych.
- Jedyne co możemy w takiej sytuacji zrobić, to dostawiać łóżka. Adaptujemy również na cele inne pomieszczenia więzienne, np. świetlice. Ale ich liczba też jest ograniczona.
Obecnie w okręgu łódzkim przebywa ponad 6200 więźniów. Miejsc jest 5377. Choć kilka miesięcy temu oddano nowe więzienie w Piotrkowie Trybunalskim, w którym dla skazanych przygotowano 600 miejsc, wolnych nie ma już od dawna.
- Dzięki piotrkowskiemu więzieniu udało się nieco rozładować sytuację w Areszcie Śledczym w Łodzi, w którym jeszcze rok temu było 1500 skazanych i tylko 1100 miejsc - dodaje kpt. Królikowski. - Skazanych niestety przybywa, a cel nie.
A co o protestach i strajkach więźniów sądzą łodzianie?
- Utrzymujemy więźniów i w wielu przypadkach także ich żony i dzieci - mówi Dominika Krajewska, handlowiec z Łodzi. - Jeśli nie chcą jeść, niech głodują. Nie ma pieniędzy na szpitale, na leki, na szkoły. To są problemy. Przepełnione przestępcami cele - nie.
(tj)