Bunt policjantów - zaczęło się plądrowanie stolicy
Prezydent Ekwadoru Rafael Correa zwrócił się z dramatycznym apelem do zbuntowanych pułków policji zmilitaryzowanej w stolicy i innych miastach. Protestujący zajęli stołeczne lotnisko. Chociaż w stolicy kraju rozpoczęło się plądrowanie sklepów, uczestnicy buntu przeciwko odebraniu policji prawa do rozmaitych premii pieniężnych zapowiedzieli, że nie powrócą do swych obowiązków.
30.09.2010 | aktual.: 30.09.2010 20:16
Policja zmilitaryzowana na znak protestu przeciwko zlikwidowaniu dodatków, m.in. premii wypłacanych z okazji awansu, zajęła od rana jeden z pasów lotniska międzynarodowego w Quito. Do policjantów przyłączyło się na lotnisku 120 żołnierzy.
Komunikacja lotnicza ze stolicą Ekwadoru, została chwilowo zawieszona. Cztery tysiące policjantów w pełnym rynsztunku demonstruje w kilku miastach kraju. W Quito pracodawcy odesłali do domów pracowników wielu zakładów, zamykane są sklepy, a młodzież odsyłana ze szkół do domów.
Policja zbuntowała się także w stolicy gospodarczej Ekwadoru, portowym Guayaquil, i w innych miastach. Policjanci palą opony samochodowe i detonują granaty z gazem łzawiącym.
Wprawdzie dowództwo naczelne ekwadorskich sił zbrojnych zapewniło prezydenta, że zachowuje lojalność wobec rządu, ale bunt policji zmilitaryzowanej nastąpił w bardzo delikatnym momencie. Nazajutrz po tym, jak Correia oświadczył, że zastanawia się nad rozwiązaniem Kongresu, który zwleka z zatwierdzeniem projektów ustaw redukujących wydatki państwa.
Rozwiązanie parlamentu i ogłoszenie przedterminowych wyborów pozwoliłoby prezydentowi na przeprowadzenie cięć budżetowych na podstawie dekretów.
Correia próbował nawiązać dialog ze zbuntowanymi członkami pułku policji zmilitaryzowanej w Quito. Pojawił się wraz z ministrem spraw wewnętrznych Gustavo Jalkhem w oknie koszar tego pułku i wygłosił do policjantów zebranych na dziedzińcu dramatyczne przemówienie. Odwoływał się do ich poczucia obowiązku.
- Jeśli chcecie zająć koszary - zajmujcie, jeśli chcecie zostawić obywateli bez ochrony, jeśli chcecie zdradzić swą misję policjantów, swą przysięgę - zdradzajcie, ale ten prezydent i ten rząd będą nadal wypełniali swój obowiązek - powiedział Correa
Zakończył słowami: - Jeśli chcecie zniszczyć ojczyznę, zniszczcie ją, ale ten prezydent nie uczyni ani kroku wstecz. Niech żyje ojczyzna!"
Policjanci odpowiedzieli, rzucając w jego kierunku granatami z gazem łzawiącym. Według źródeł rządowych, prezydentowi trzeba było udzielić pomocy w szpitalu z powodu podrażnienia dróg oddechowych.
Protest policji zmilitaryzowanej i jego bezpośrednie konsekwencje w Quito, Guayaquil i innych miastach Ekwadoru sprawiają, że sytuacja w kraju stała się "delikatna", ponieważ powoduje "destabilizację rządu i demokracji" - oświadczył minister koordynator bezpieczeństwa wewnętrznego i zewnętrznego Miguel Carvajal.
W Quito pracodawcy odesłali do domów pracowników wielu zakładów, zamykane są sklepy, a młodzież odsyłana ze szkół do domów.