"Bulterier wraca - ma kąsać, węszyć, szczuć"
Jarosław Kaczyński ma dla Jacka Kurskiego nowe zadanie. Zanim jednak partyjny bulterier znów pokaże kły, musi w ramach tresury dostać od prezesa lekcję posłuszeństwa - pisze Aleksandra Pawlicka w tygodniku "Wprost".
W PiS zaczęły się rozliczenia. Jarosław Kaczyński przytarł już nosa Markowi Migalskiemu, Elżbiecie Jakubiak, a teraz dyscyplinuje Jacka Kurskiego. Najpierw zmienił status partii tak, by eurodeputowany nie mógł być szefem regionu, po czym rozwiązał partyjne struktury na Pomorzu, gdzie Kurski od lat pełnił funkcję lidera.
- Prezes postanowił trzymać Kurskiego na smyczy. Pokazać mu, że jak będzie próbował kąsać, to go poszczuje - mówi "Wprost" jeden z ważnych polityków PiS.
O co poszło? Jacek Kurski popełnił ostatnio błąd. Podczas obchodów 30. rocznicy Porozumień Sierpniowych podsunął Kaczyńskiemu ściągę z ripostą na wystąpienie Henryki Krzywonos. Wyszło na to, że Kurski próbuje dyktować Kaczyńskiemu co ma powiedzieć. Prezes powiedział swoje, a następnego dnia rozwiązał struktury partyjne na Pomorzu.
- Chodzi o lekcję pokory. Prezes chce sprawdzić Kurskiego, chce zobaczyć czy skarcony nie zmieni frontu. W końcu zmieniał już partię parę razy - mówi "Wprost" ważny polityk PiS.
Kurski jako specjalista od kampanii wyborczych może być przydatny, pod warunkiem, że będzie lojalny wobec partii. - Na to właśnie liczy Kaczyński w nadchodzących wyborach - ocenia kolega Kurskiego. - Kura, bo tak go między sobą nazywamy, to nasz PiS-owski Palikot. Ma dziobać, kąsać, węszyć, szczuć. Byle skutecznie.
Eurodeputowany Jacek Kurski nie ukrywa, że jest zainteresowany głównie polską polityką - Myślę, że mam szansę odegrać w niej poważną rolę. Jeśli PiS wygra te wybory, będę jak zawsze do dyspozycji prezesa - deklaruje. Całkiem niedawno powiedział też: "Wszyscy którzy mówią, że ktoś chce podnieść rękę na Jarosława Kaczyńskiego, muszę wiedzieć, że Jacek Kurski mu tę rękę obetnie".