Bułgarskie Ministerstwo chwali współpracę z Polską
Bułgarskie Ministerstwo Obrony odcięło się wieczorem od zarzutów, że polskie dowództwo dywizji
wielonarodowej w Iraku zaniedbało sprawę bezpieczeństwa
kontyngentu bułgarskiego w Karbali, przez co naraziło go na duże
straty podczas ataku terrorystycznego 27 grudnia.
05.01.2004 18:30
Zarzut taki wysunął w niedzielę w wywiadzie telewizyjnym były wiceminister obrony Bułgarii Ilia Marinow. Oświadczył, że podczas ataków 27 grudnia dowództwo dywizji zareagowało nie dość sprawnie; miał też pretensję o to, że Polacy lepiej porozumiewali się z miejscową ludnością, nie dbając według niego o to, jak układają się jej stosunki z Bułgarami, przez co niechęć Irakijczyków skierowała się przeciwko żołnierzom bułgarskim.
W niektórych mediach bułgarskich pojawiły się głosy, że bazy bułgarskie są gorzej chronione, podczas gdy polskie otrzymały od Amerykanów dodatkowe zabezpieczenia.
Bułgarskie Ministerstwo Obrony zaprzeczyło tym zarzutom. "W związku z wypowiedziami osób cywilnych w mediach, kierownictwo ministerstwa kategorycznie odrzuca sugestie, które dyskredytują stosunki z partnerami koalicyjnymi w Iraku" - głosi oświadczenie.
"Dowództwo polskie należycie i w porę okazywało współdziałanie i pomoc, a dzięki decydującej interwencji polskich i amerykańskich wojskowych zaraz po zamachu terrorystycznym ograniczono straty w bułgarskiej bazie India" - dodaje Ministerstwo Obrony.
Oświadczenie podkreśla, że współpraca wojskowych bułgarskich i polskich, zarówno przed incydentem w Karbali 27 grudnia, jak i po nim, przebiega w atmosferze współpracy i zaufania.
Rzecznik szefa Sztabu Generalnego WP, płk Zdzisław Gnatowski, zaprzeczył w rozmowie z korespondentką bułgarskiego radia publicznego, aby bazy polskich żołnierzy w Iraku otrzymały od Amerykanów jakieś dodatkowe zabezpieczenia, których nie mają bazy bułgarskie.
W atakach 27 grudnia w Karbali zginęło pięciu żołnierzy bułgarskich, dwóch tajlandzkich i 13 Irakijczyków.