Budżet na 2007 r. wielką manipulacją?
Minister finansów Stanisław Kluza, nie
chcąc zrażać koalicjantów PiS-u, znalazł w projekcie
przyszłorocznego budżetu dodatkowo 7 mld zł. Nie ma jednak
wątpliwości, że są to pieniądze wirtualne i prędzej czy później
trzeba się będzie z nich rozliczyć, twierdzi "Trybuna".
19.09.2006 | aktual.: 19.09.2006 04:13
Idea taniego państwa ostatecznie legła w gruzach, pisze gazeta. Lech Kaczyński dostanie na Kancelarię Prezydenta 11% więcej niż w tym roku. Premier na swoją o blisko 6% więcej. A Senat aż o 21,3%. Nie pożałowano także pieniędzy na Krajową Radę Radiofonii i Telewizji, która otrzyma ich 13% więcej. Dodać do tego trzeba wydatki na urzędy, których przedtem nie było. Na przykład Centralne Biuro Antykorupcyjne dostanie 120 mln zł.
Minister Kluza oparł swoje wyliczenia na zbyt optymistycznych prognozach, twierdzi "Trybuna". Jest np. bardzo wątpliwe, że tempo wzrostu gospodarczego utrzyma się na dotychczasowym poziomie (powyżej 5%). Z całego świata płyną bowiem sygnały, że gospodarka zwalnia.
Polska Konfederacja Pracodawców Prywatnych Lewiatan twierdzi, że nie uda się zrealizować prognozy wpływów z VAT. Według ekspertów tej organizacji, mogą być one niższe nawet o 2 mld zł.
Pracodawcy obawiają się, że dziurę w budżecie rząd będzie chciał załatać ściąganiem ze spółek skarbu państwa zwiększonej dywidendy. W tym roku zabrano firmom 3 mld zł. W przyszłym ma być 4 mld zł. To znacznie pogorszy sytuację przedsiębiorstw, bo zabraknie im pieniędzy na rozwój. "Zastanawiamy się - napisała w komunikacie Konfederacja Pracodawców Polskich - gdzie obiecywane przez rząd zmiany, które miały wesprzeć polską przedsiębiorczość". (PAP)
Więcej: Trybuna - Wielka manipulacja