Brzydki zapach i brud na sopockiej plaży. Wszystko przez gnijące glony
Na sopockich plażach od kilku dni dominuje brzydki zapach i nieestetyczny wygląd. Przyczyną są zgniłe glony, które się zgromadziły wokół miejskiego molo. Do tej pory jednak żadne z kąpielisk nie zostało zamknięte.
Tylko do piątku z sopockiej plaży wywieziono tysiąc ton cuchnących wodorostów, ale problem wciąż wraca. Gnijące rośliny znowu pojawiły się w okolicach sopockiego molo, co odstrasza turystów. Większość z nich boi się wejść do wody. - Jest brzydka, śmierdząca i aż strach do niej wchodzić. Nawet bym nóg nie zamoczyła - powiedziała napotkana turystka.
Woda na sopockich kąpieliskach jest cały czas pod kontrolą odpowiednich służb. Ostatni raz została przebadana w połowie lipca. Analiza próbek wykazała, że mimo nieładnego wyglądu i jeszcze gorszego zapachu trawa morska nie powinna odstraszać turystów, bo jak zapewniają urzędnicy sanepidu, jest nieszkodliwa dla zdrowia. - Tak naprawdę glony nie są żadnym zagrożeniem dla zdrowia i życia. Jedyna przeszkoda, jaką stwarzają, jest natury estetycznej - mówi Anna Kapuścińska, dyrektor sopockiego sanepidu.
Skąd w ogóle ten problem? Przyczyniło się do tego wybudowanie mariny na końcu molo. Zakłóciło to przepływ wody morskiej i po prawej stronie molo zrobiła się wielka płycizna. Płycizna, która gnije.
Pracownicy Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji codziennie patrolują plaże, ale zanim zaczną wybieranie zanieczyszczeń muszą poczekać, aż te skumulują się przy brzegu. - Obecnie są to glony bardzo rzadkie, ciężko się je wyciąga. Musimy czekać aż one zbiją się w większe masy – stwierdził Kazimierz Zalewski, kierownik plaży w Sopocie.
Większość glonów znajduje się na odcinku, gdzie i tak obowiązuje zakaz kąpieli. Pracownicy MOSiRu rozpoczną oczyszczanie plaży już w piątek.