Brzydka zabawa ukarana biciem
Dyrektorka domu dziecka w Łęknicy pobiła
kilku wychowanków - alarmuje "Gazeta Lubuska".
24.08.2005 | aktual.: 24.08.2005 07:13
Do redakcji dziennika przyszedł mail: "17 sierpnia wychowankowie domu dziecka w Łęknicy wrócili z wycieczki, na której przebywali około 10 dni. Po powrocie jedna z wychowawczyń zauważyła na ciele kilku dzieci poważne otarcia i siniaki. Następnego dnia udała się z dziećmi na obdukcję do lekarza w Łęknicy" - czytamy w mailu.
"Wczoraj dzieci były przesłuchiwane na komisariacie policji w Łęknicy. Przyczyną tych siniaków było bicie dzieci pasem wojskowym przez jedną z pań wychowawczyń oraz panią dyrektor, która w ten sposób chciała ukarać dzieci za sytuację, która zdarzyła się przed wyjazdem, a wyszła na jaw na wycieczce" - czytamy w dalszej części wiadomości.
To nie jedyna sprawa tego rodzaju - mówi gazecie przez telefon kobieta, która przedstawia się, jako jedna z wychowawczyń. Było też pobicie siedemnastolatka, u którego ślady zauważyła katechetka w szkole, w której się uczył. Sprawa rozeszła się po kościach. Myślę, że starostwo wszystko to zatuszowało - dodaje kobieta.
Wychowawczynie nie chcą o sprawie rozmawiać. Przyznają, że z obawy o pracę. Nie wolno mi wypowiadać się na ten temat, sprawą zajął się prokurator - mówi dyrektorka łęknickiego domu dziecka.
Dziennikarzom udało się odtworzyć zdarzenia, do których doszło na sierpniowej wycieczce: wychowankowie domu dziecka wyjechali na kilka dni na obóz w góry. Pewnego dnia dyrektorka zastała kilku chłopaków podczas "zabawy" - była to karykatura seksu oralnego.
Jeden ze świadków relacjonuje: Dyrektorka nie wytrzymała, wpadła w szał, skończyło się biciem. Później była kłótnia między dyrektorką i jedną z wychowawczyń. Okazało się, że kobieta, pedagog z 25-letnim stażem, od dawna wiedziała o tego rodzaju "zabawach" - czytamy w "Gazecie Lubuskiej". (PAP)