Brzezinski o nieobecności Polski. "Nie możecie czekać na zaproszenie"
Były ambasador Stanów Zjednoczonych w Polsce Mark Brzezinski wypowiedział się na temat nieobecności przedstawiciela Polski na rozmowach pokojowych w Waszyngtonie. - Polacy nie mogą czekać na zaproszenie - stwierdził.
Na poniedziałkowych rozmowach w Waszyngtonie dotyczących pokoju w Ukrainie nie było żadnego przedstawiciela władz Polski. Do tej sprawy odniósł się były ambasador USA w Warszawie Mark Brzezinski w rozmowie z "Faktem".
- Polskie spojrzenie na kryzys ukraiński jest szczególnie cenne, ponieważ żaden inny kraj nie odegrał takiej roli. Polska z jednej strony przyjęła miliony uchodźców z Ukrainy i zapewniła im opiekę, a z drugiej przekazała miliardy dolarów na pomoc wojskową i niewojskową dla Ukrainy - stwierdził. - Ma szczególne zrozumienie sytuacji panującej na Ukrainie, które mogłoby być przydatne dla uczestników szczytu - podkreślił.
- To świetnie, że premier Donald Tusk ma dobre relacji z szefową Komisji Europejskiej Ursulą von der Leyen, ale nic nie zastąpi osobistego udziału - dodał Brzezinski. - Polacy mają unikalną perspektywę "z pierwszej ręki", która mogłaby wnieść konstruktywny wkład w szczyt - mówił. Jak stwierdził, przedstawiciel Polski "powinien tam być".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Biję na alarm". Morawiecki grzmi ws. planów rządu
Podkreślił przy tym, że "Polacy nie mogą czekać na zaproszenie". - Waszyngton to Koloseum, w którym toczy się wielka walka interesów. Polacy muszą być w stanie na tyle skutecznie forsować swoje stanowisko, żeby zapewnić sobie miejsce przy stole. Jak dotąd nie byli w stanie tego zrobić — mówił.
Szłapka: "Polskę miał reprezentować prezydent"
Do nieobecności przedstawiciela Polski na poniedziałkowych rozmowach w Waszyngtonie dotyczących pokoju w Ukrainie odniósł się też rzecznik rządu Adam Szłapka.
- Wczorajsze spotkanie w Waszyngtonie odbyło się w tym samym formacie, co wcześniejsze łączenia z Donaldem Trumpem, w którym stronę polską reprezentował prezydent Nawrocki - powiedział.
- Istnieje wieloletnia tradycja, że w relacjach polsko-amerykańskich to prezydent przejmuje wiodącą rolę i większą część odpowiedzialności. My natomiast będziemy współpracować i przekazywać stanowisko Polski prezydentowi, tak aby prezydent mógł je właściwie reprezentować - kontynuował.
ŹRÓDŁO: "Fakt"