Brytyjskim mediom pomylił się prezydent Polski z premierem
Dziennikowi "Financial Times" i radiu BBC
pomylili się bracia Jarosław i Lech Kaczyńscy - oba media były
przekonane, że z wizytą w W. Brytanii (6-8 listopada) przebywał
premier Jarosław Kaczyński i to on, a nie jego brat Lech spotkał
się z premierem Tonym Blairem na Downing Street.
09.11.2006 | aktual.: 09.11.2006 16:07
Inne nieporozumienia powstały wokół wypowiedzi Lecha Kaczyńskiego, który powiedział, że niektórzy polscy imigranci w W. Brytanii okazali się niezaradni, co tłumacz prezydenta przełożył na angielski używając słowa "feckless" (nieudolny, nieodpowiedzialny). Stało się to dla prasy angielskiej źródłem sugestii, iż prezydent odnosi się z dezaprobatą do polskich imigrantów, którzy w Anglii korzystają z systemu zasiłków socjalnych.
Ambasada RP w Londynie skontaktowała się z redakcją "Financial Timesa" zwracając uwagę na błędne nazwanie prezydenta Lecha Kaczyńskiego premierem. Gazeta sprostowała błąd w czwartkowym wydaniu na stronie, na której publikuje swoje komentarze redakcyjne i listy do redakcji.
W programie BBC "Newshour" nadawanym w wieczornym Serwisie Światowym, dziennikarka, sądząc, że rozmawia z premierem Jarosławem Kaczyńskim, zapytała Lecha o rozmowy z kanclerz Niemiec Angelą Merkel. Bądźmy precyzyjni - odparł Lech Kaczyński. - Z panią Merkel spotkał się mój brat, choć może rzeczywiście jestem do niego nieco podobny.
Największym wzięciem w brytyjskiej prasie w czasie wizyty Lecha Kaczyńskiego cieszyło się słowo "feckless", użyte przez jego tłumacza, który przekładał na angielski uwagę prezydenta wypowiedzianą na Downing Street w czasie wspólnego z premierem Tonym Blairem spotkania z dziennikarzami.
Środowe bulwarówki "Daily Express" i "Daily Mail" sugerowały, że Lech Kaczyński miał na myśli polskich imigrantów, którzy niewiele wnoszą do gospodarki brytyjskiej, za to nadużywają systemu świadczeń socjalnych. A wniosek owe gazety wyciągają taki, że rząd Blaira niepotrzebnie pospieszył się z otwarciem rynku pracy dla imigrantów z nowych krajów UE.
Według polskich źródeł dyplomatycznych, jest to niedopuszczalne pomieszanie dwóch wątków: tych spośród imigrantów, którym się w Anglii nie powiodło, a także kwestii nadużywania brytyjskiego (i polskiego) systemu świadczeń socjalnych.
To zbicie obu wątków widać w środowym "Daily Express", który nawet chwali prezydenta Lecha Kaczyńskiego za uczciwe stawianie sprawy i przeciwstawia go domniemanym zawiłościom słownym Blaira w sprawie imigracji. Gazeta sugeruje nawet, by Lech Kaczyński zainteresował się posadą, która niedługo się zwolni na Downing Street.
Kaczyński nie powiedział nic o żadnych Polakach pasożytujących na brytyjskim, czy polskim systemie opieki socjalnej. Powiedział, że większość polskich imigrantów świetnie sobie poradziła, ale jest kilku niezaradnych. Ponieważ zawsze tak jest, więc w wypowiedzi Lecha Kaczyńskiego nie ma niczego bulwersującego - powiedziało polskie źródło, zaangażowane w obsługę wizyty.
Jeżeli powstała jakakolwiek burza wokół wypowiedzi Lecha Kaczyńskiego na temat imigrantów, to dlatego, że tłumacz pana prezydenta znał język angielski lepiej od wielu swoich kolegów. Jeżeli angielscy dziennikarze znają język angielski gorzej od tłumacza pana prezydenta, to nie jest to zmartwieniem pana prezydenta - dodał rozmówca.
Według tego źródła, ani brytyjscy gospodarze, ani strona polska nigdy nie mówili o żadnych polskich imigrantach-nieudacznikach, ani też o nadużywaniu systemu opieki socjalnej w obu krajach; sugerowanie, iż tak było, jest niedopuszczalną nadinterpretacją.
Według PAP-owskiego źródła, Lech Kaczyński w czasie rozmów z Blairem zażartował mówiąc, że polscy przestępcy mają brytyjską policję w tak dużym poważaniu, iż na tutejszym terenie nawet nie próbują działać.