Brytyjskie oddziały ruszają na Bagdad
Prawdopodobnie w ciągu najbliższych 48
godzin brytyjskie oddziały Black Watch wyruszą z Basry na północ
do amerykańskiej strefy w Iraku - donosi brytyjska prasa.
"Guardian" przytacza wypowiedź podpułkownika Jamesa Cowana z Black Watch, że żołnierze 1. batalionu tego pułku zakończyli już w zasadzie przygotowania do przeniesienia się do bazy w Hilli, około 95 km na południe od Bagdadu.
Hilla jest głównym miastem prowincji Babil, która stanowi część środkowo-południowej strefy stabilizacyjnej, nadzorowanej przez dywizję wielonarodową Centrum-Południe pod polskim dowództwem. W strefie tej stacjonują także oddziały amerykańskie. Podczas gdy dywizja Centrum-Południe pełni misję stabilizacyjną, Amerykanie przeprowadzają akcje ofensywne przeciwko partyzantom i terrorystom.
Dowództwo sił USA w Iraku poprosiło, aby 1. batalion Black Watch zastąpił w pobliżu Bagdadu oddział amerykański, który ma wziąć udział w atakach na gniazda partyzanckiego oporu na zachód i północ od stolicy, w tym Faludżę.
Ppłk Cowan nie powiedział, kiedy żołnierze wyruszą do Hilli i czy pozostaną w tamtejszej bazie, czy też udadzą się stamtąd gdzieś indziej. Wcześniej media brytyjskie informowały, że batalion szkocki będzie prawdopodobnie stacjonować w Iskandarii, 40 km na południe od Bagdadu.
Tak czy inaczej 500-osobowy batalion Black Watch i 350-osobowy pododdział wsparcia, złożony m.in. z łącznościowców, personelu inżynieryjnego i medycznego, opuszczą wkrótce stosunkowo bezpieczną brytyjską strefę i pojadą w pobliże Bagdadu jedną z najniebezpieczniejszych dróg w Iraku. Batalion ma na wyposażeniu 119 pojazdów wojskowych, w tym czołgi, a także moździerze i działa.
Szkoccy żołnierze, których przeciwnikami byli w Basrze stosunkowo słabo wyszkoleni i uzbrojeni bojówkarze radykalnego szyickiego duchownego Muktady Al-Sadra, w pobliżu Bagdadu będą musieli zmierzyć się z dużo bardziej bezwzględnymi i lepiej przygotowanymi do walki grupami irackich rebeliantów i zagranicznych ekstremistów.