ŚwiatBrytyjski "Vogue" obchodzi 90. urodziny

Brytyjski "Vogue" obchodzi 90. urodziny



Spódniczka mini i styl punk, Twiggy i moda młodzieżowa po przystępnych cenach. Ale też pisarstwo Virginii Woolf, prawo do wolnych weekendów, piosenki Sade czy narodziny "bogini kuchni" - Nigelli Lawson. To świat zawdzięcza brytyjskiej edycji magazynu "Vogue", która obchodzi 90. urodziny.

Brytyjski "Vogue" obchodzi 90. urodziny
Źródło zdjęć: © AFP

27.11.2006 | aktual.: 27.11.2006 09:08

Paryż zdetronizowany

"Zmieniliśmy świat raz na zawsze" - ogłosił w październiku 1967 r. "Vogue", pokazując na okładce modelkę Twiggy - chudą trzpiotkę w spódniczce mini. I miał rację. Od połowy lat 60. Londyn przejął od Paryża miano najbardziej wpływowego ośrodka mody na świecie. Stało się tak dlatego, że właśnie w Wielkiej Brytanii po raz pierwszy pomyślano o modzie młodzieżowej, której aż do czasu pojawienia się stylu swingujących Sixties praktycznie w ogóle w Europie nie było, a którą wsparł właśnie brytyjski "Vogue". - Większości młodych ludzi nie było stać na ubrania, które wówczas kosztowały fortunę, a i tak te w sklepach były przeznaczone co najmniej dla 30-, 40-latków, więc wszystkie pokolenia chodziły identycznie ubrane - mówi "Wprost" Barbara Hulanicki, założycielka londyńskiego domu mody Biba, protoplasty takich sieci odzieżowych, jak H&M, GAP czy Zara, które proponują modę świetnie zaprojektowaną, ale po niskich cenach.

Moda młodzieżowa okazała się siłą napędową całego przemysłu i wzornictwa odzieżowego (a przy okazji "Vogue'a"), a eksplozja punku - stylu "obszarpańców", z którego Londyn uczynił prawdziwe haute couture, nadszarpnęła reputację tradycyjnych francuskich domów mody w rodzaju Chanel czy Diora. Brytyjski "Vogue" wyzbył się wówczas kompleksów francuskiej edycji magazynu. W latach 60., dzięki promocji w brytyjskim "Vogue'u", szyku Europie zadały Mary Quant i Barbara Hulanicki. W latach 70. karierę zaczęła Vivienne Westwood, a lata 80. należały do Paula Smitha. Później do światowej czołówki awangardy mody dołączyli John Galliano, Stella McCartney, Alexander McQueen czy Sophia Kokosalaki. Specyfika brytyjskiej mody, polegająca na odrzuceniu przywiązania do tradycji i odcięciu się od wzorców sprzed wieków na rzecz wyobraźni, spowodowała, że tylko na Wyspach mogły rozkwitnąć talenty takich ekscentryków, jak projektanta butów Manolo Blahnika i modysty Phillipe'a Traceyąego. - Wystarczy spojrzeć na dokonania Westwood,
jej poszukiwania nowych form stroju, by się zorientować, że francuscy projektanci powielają jedynie modę dworską i nie mają obecnie nazwisk, które byłyby w stanie inspirować projektantów z całego świata
- mówi prof. Małgorzata Garda z Katedry Ubioru ASP w Łodzi.

Oczywiście, z powodu słabych tradycji wzorniczych (bo z samego krawiectwa, zwłaszcza męskiego, Anglia słynęła już w połowie XIX wieku) Westwood czy Galliano są mniej znanymi nazwiskami niż Dior bądź Chanel, jednak we francuskiej modzie, poza Jeanem Paulem Gaultierem, ze świecą dziś szukać francuskich projektantów. Dość wspomnieć, że w domu mody Givenchy pracowali kolejno Brytyjczycy Galliano, McQueen i MacDonald, a obecnie absolwent londyńskiej St. Martins School of Art - Riccardo Tisci. I to właśnie Brytyjczycy, obok Włochów i Amerykanów, stanowią dziś elitę światowej mody. Duży wpływ na ekspansję brytyjskiej mody miała wielokulturowość Londynu, co pozwoliło na kreowanie nowej jakości. Rola "Vogue'a" na tym polu jest nie do przecenienia. Prof. Garda zauważa, że ważnym czynnikiem był i jest także klasowy podział społeczeństwa brytyjskiego, prowokujący młodych twórców do odważnego, często rewolucyjnego tworzenia, by się wyróżnić i zaistnieć w wyższych sferach. Ale przede wszystkim w Wielkiej Brytanii, inaczej
niż we Francji, mody nigdy nie traktowano z nabożnością. Swobodne do niej podejście to także znak firmowy brytyjskiego "Vogue'a", w którym artykuły skrzą się dowcipem i finezją.

Michał Zaczyński

Źródło artykułu:Wprost
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)