Świat"Brytyjski agent nie odpowiada za śmierć gen. Sikorskiego"

"Brytyjski agent nie odpowiada za śmierć gen. Sikorskiego"

Brytyjski agent pracujący dla ZSRR Kim Philby
nie odpowiada za śmierć premiera i wodza naczelnego RP gen.
Władysława Sikorskiego w katastrofie lotniczej w Gibraltarze 4
lipca 1943 r. - twierdzi Justin Whiteley, wnuk brygadiera J.P.
Whiteleya, który zginął wraz z Sikorskim.

03.07.2008 | aktual.: 03.07.2008 15:37

W liście zamieszczonym w czwartkowym wydaniu dziennika "Daily Telegraph" Whiteley nazywa taką interpretację "mitem".

"Philby z całą pewnością nie kierował operacjami brytyjskiego wywiadu w Gibraltarze. Był niskim rangą pracownikiem wywiadu (SIS, MI6) w Londynie i w czasie wojny nigdy nawet nie odwiedził Gibraltaru. Jest nie do pomyślenia, by miał możliwość zorganizowania zamachu na życie gen. Sikorskiego" - twierdzi.

Według Whiteleya ekshumacja zwłok generała złożonych w krypcie na Wawelu nie wykaże niczego, czego do tej pory nie wiadomo.

Jeżeli dalszym krokiem działań strony polskiej, co byłoby logiczne, miałaby być ekshumacja szczątków innych ofiar katastrofy gibraltarskiej (w tym jego dziadka pochowanego w Gibraltarze), to byłby to pomysł "niesmaczny" - podkreśla Whiteley.

Według ustaleń brytyjskich, Sikorski zginął w katastrofie lotniczej powracając z inspekcji polskich wojsk na Środkowym Wschodzie. Przyczyn katastrofy nie wyjaśniono do dziś. Brytyjskie akta dotyczące tej sprawy zostaną odtajnione w połowie XXI w.

Philby został zwerbowany do pracy w sowieckim wywiadzie w 1933 lub 1934 r. przez starszego kolegę z Cambridge Guya Burgessa. W 1963 r. zbiegł do Moskwy. Brytyjskim interesom bezpieczeństwa wyrządził niepowetowane szkody. W nagrodę otrzymał od KGB emeryturę, mieszkanie i nawet żonę.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)