Brytyjska policja nie radzi sobie z falą imigrantów
Szefowa policji w hrabstwie Cambridgeshire
(wschodnia Anglia) Julie Spence zaapelowała do rządu
brytyjskiego o większe fundusze, gdyż napływ imigrantów z nowych
krajów UE nakłada na policję nowe zadania.
Spence powiedziała stacji BBC, iż w ciągu ostatnich trzech lat w Cambridgeshire osiadło około 83 tys. imigrantów z nowych krajów UE, znajdując zatrudnienie na farmach i w zakładach przetwórczych. Tamtejsza policja ma obecnie do czynienia z 90 językami, przez co w ubiegłym roku sam tylko rachunek za tłumaczy wyniósł 800 tys. funtów.
Pojawiły się też nowe rodzaje przestępczości, jak oszustwa przy pośrednictwie pracy i wykroczenia wynikające z nieznajomości obowiązującego prawa, np. przepisów drogowych. Osobnym problemem jest ekstradycja, która stosowana jest na coraz większą skalę między Wielką Brytanią a nowymi krajami UE. Masowy napływ mężczyzn bez rodzin powoduje natomiast rozkwit prostytucji.
Spence zaznaczyła też, że przyjeżdżający imigranci pod niektórymi względami mają "inne standardy", na przykład noszą przy sobie noże i często prowadzą samochód pod wpływem alkoholu. Jak podkreśliła, liczba przestępstw związanych z siadaniem za kierownicą w stanie nietrzeźwym wzrosła w ciągu roku 17-krotnie.
Według niej, policjanci często muszą poświęcić na rozwiązanie sprawy przestępstwa dotyczącego imigranta trzykrotnie więcej czasu niż w przypadku obywatela brytyjskiego.
Jak podkreśliła Spence, śledztwo może na przykład wymagać wyjazdu za granicę w celu przesłuchania krewnych. Dotyczy to zwłaszcza przestępstw, których sprawca i ofiara są imigrantami tej samej narodowości.
Mieliśmy niedawno morderstwo. Popełnił je Litwin na Litwinie. Jeden z moich ludzi spędził dużo czasu na Litwie, próbując wyjaśnić, co się stało. To podnosi koszty o wydatki, których nie mieliśmy wcześniej - podkreśliła.
Jak dodała Spence, imigracji do jej hrabstwa sprzyja głównie przemysł rolno-spożywczy w tym regionie._ Gospodarcze korzyści płynące z tego rozwoju są oczywiste, ale musimy też utrzymać podstawową infrastrukturę usług publicznych, co oznacza zwiększenie liczby policjantów_- powiedziała.
Superintendent londyńskiej policji w dzielnicy Lambeth, Jonathan Tottman powiedział, że zna przypadki Polaków naciąganych przez pośredników na zapłacenie depozytu za mieszkanie lub pracę, które okazały się fikcją, zwłaszcza w Slough (Berkshire) i Luton (Bedfordshire).
Ten rodzaj przestępczości uważa on za trudny do ścigania. Byłbym bardzo naiwny, gdybym twierdził, że rozpracowaliśmy ten problem. Osoby zaangażowane w naciąganie rodaków na pieniądze są bardzo przedsiębiorcze i złapane na jednym występku, obmyślają nowy - dodaje. Za trudne dla policji uważa też przypadki wyzyskiwania imigrantów przez pracodawców lub najemców.
Według raportu Agencji Rozwoju Wschodniej Anglii, w tym regionie pracuje 50-80 tys. imigrantów, którzy wzbogacają gospodarkę o 360 mln funtów rocznie.