Brytyjczycy pomogą Amerykanom pod Bagdadem?
Co najmniej 750 brytyjskich żołnierzy,
stacjonowanych na południu Iraku w rejonie Basry, zostanie
przerzuconych pod Bagdad by wesprzeć działania wojsk amerykańskich
- informuje londyński "Times".
W niedzielę brytyjski resort obrony ujawnił, że Stany Zjednoczone poprosiły Wielką Brytanię, by ta przemieściła swoje wojska stacjonujące na południu Iraku. Oświadczenie w tej sprawie w poniedziałek ma zaprezentować w Izbie Gmin minister obrony Geoff Hoon.
Oddziały brytyjskie stacjonują przede wszystkim w porcie Basra, na południu Iraku. Jednak wysłanie ich w rejon Bagdadu, gdzie często dochodzi do ataków rebeliantów i sytuacja jest niestabilna, niesie w sobie znaczne polityczne ryzyko dla Tony'ego Blaira z powodu potencjalnie wyższej liczby ofiar śmiertelnych wśród Brytyjczyków.
Zdaniem prasy brytyjskiej, nie jest wykluczone, że Londyn jednak spełni amerykańską prośbę, wysyłając pod Bagdad z Basry rezerwową siłę - oddziały Black Watch. Według "Timesa", miałyby one stacjonować w takich podbagdadzkich miejscowościach jak Latifija, Iskandarija i Mahmudija. Część rządowych źródeł w Londynie jednak zdecydowanie dementuje takie plany. Przeciwko nim zdecydowanie opowiada się opozycja brytyjska a także część wojskowych, obawiających się że odesłanie Black Watch na północ stworzy lukę w systemie bezpieczeństwa na południu Iraku, w stosunkowo spokojnej obecnie strefie odpowiedzialności brytyjskiej - pisze "Times". Z kolei "Guardian" cytuje opinie dowódców brytyjskiej armii, którzy uważają taką dyslokację na polityczny gest, związany z listopadowymi wyborami w USA i nie widzą powodu, dla którego brytyjscy żołnierze mieliby w ten sposób pośrednio uczestniczyć w kampanii Busha.