Brytyjczycy narzekają na brak kontraktów irackich
Brytyjski minister handlu Mike O'Brien leci w przyszłym tygodniu do Waszyngtonu, aby nakłaniać administrację USA do przyznania Brytyjczykom kontraktów na odbudowę Iraku. Piątkowa prasa londyńska skarży się, że Amerykanie pomijają firmy brytyjskie.
O'Brienowi ma towarzyszyć były minister Brian Wilson, który jest obecnie specjalnym przedstawicielem premiera Tony'ego Blaira do spraw odbudowy Iraku. "Przedstawią argumenty przemawiające za udziałem firm brytyjskich w pracach przy odbudowie Iraku" - powiedział urzędnik Blaira.
"Guardian" zamieścił w piątek fragmenty dokumentów świadczących według dziennika o frustracji członków gabinetu Blaira z powodu sposobu rozdziału kontraktów przez Amerykanów.
"Wszyscy ministrowie rządu, którzy są w częstym kontakcie ze swoimi odpowiednikami w Stanach Zjednoczonych, (muszą) zapewnić, aby administracja amerykańska nie miała żadnych wątpliwości co do znaczenia politycznego, jakie przywiązujemy do aktywnego uczestnictwa firm brytyjskich w procesie odbudowy" - podkreśla w jednym z dokumentów, które przeciekły do "Guardiana", minister O'Brien.
W zeszłym miesiącu największa brytyjska firma robót inżynieryjnych, Amec, sprzymierzona z amerykańską kompanią Fluor, przegrała przetarg wart 1,2 miliarda dolarów na naprawy irackich instalacji naftowych.
Dwa kontrakty na odbudowę irackich pól naftowych, warte łącznie 2 mld dolarów, przypadły Halliburtonowi, którego prezesem był w swoim czasie obecny wiceprezydent USA Dick Cheney, i amerykańskiemu kolosowi budowlanemu Parsons, działającemu w tandemie z Worley Group z Australii.
Wilson oświadczył wtedy, że wyniki przetargów nie są zbyt zaskakujące, i dodał, iż trzeba walczyć o następne kontrakty.
"Każdy rozumie, jakie są zasady gry; firmom amerykańskim nie jest łatwo odnieść sukces w walce o kontrakty tej skali" - powiedział Wilson Reuterowi.
Kontrakty są finansowane z budżetu federalnego Stanów Zjednoczonych. Kongres USA przyznał na odbudowę Iraku 18,6 mld dolarów.