Brutalnie zamordowali i spalili zwłoki 21-latki - zapadł wyrok
Sąd Apelacyjny w Białymstoku skazał na dożywocie i 25 lat więzienia dwóch mieszkańców Zambrowa oskarżonych o brutalne zabójstwo, a potem spalenie zwłok młodej kobiety. Utrzymał tym samym orzeczenie sądu pierwszej instancji. Wyrok jest prawomocny.
Utrzymując wyrok, sąd apelacyjny oddalił i uznał za bezzasadne cztery apelacje: trzy obrońców dwóch oskarżonych, a także apelację pełnomocnika oskarżycieli posiłkowych, którymi byli rodzice zamordowanej.
Do zbrodni doszło w sierpniu 2009 roku. 21-letnia dziewczyna umówiła się z jednym z mężczyzn na spotkanie. Tam okazało się, że przyszedł także jego kolega i cała trójka wspólnie pojechała z Zambrowa na działkę do pobliskiej miejscowości Sędziwuje. Tam, jak ustaliła w śledztwie prokuratura, pili piwo i w pewnym momencie doszło do sprzeczki; dziewczyna miała obrazić jednego z mężczyzn. Chciała wracać do domu. Mężczyźni zabrali jej i zniszczyli komórkę, potem doszło do szarpaniny. Uderzona w twarz 21-latka upadła, uderzając głową o próg domu.
Sprawcy wpadli w panikę, myśleli, że dziewczyna nie żyje. Kiedy się poruszyła, zaczęli ją kopać i uderzać kijem i siekierą. Żeby ukryć zbrodnię, mężczyźni próbowali spalić zwłoki w stercie słomy w pobliżu gospodarstwa, gdzie przebywali. Pożar zauważyli sąsiedzi, zawiadomieni strażacy znaleźli w pogorzelisku zwłoki. Sprawa wyszła na jaw, gdy jeden z mężczyzn powiedział o tym żonie i bratu.
Sąd pierwszej instancji przyjął, że sprawcy chcieli zabić, a motywem była prawdopodobnie obawa, że dziewczyna powie komuś o tym, co się działo na działce.
Rodzina zmarłej chciała, żeby sąd przyjął, iż doszło nie tylko do zabójstwa, ale i do gwałtu. Sąd pierwszej instancji uznał jednak, że co do tego jest zbyt dużo wątpliwości i rozstrzygnął je na korzyść oskarżonych. Podobnie stan faktyczny ocenił sąd apelacyjny.
Obrońcy kwestionowali ustalenia sądu pierwszej instancji, zwłaszcza co do zamiaru sprawców. Próbowali przekonać sąd, że nie było bezpośredniego zamiaru zabójstwa.
Jak uzasadniał wyrok apelacyjny sędzia Janusz Sulima, sąd nie miał wątpliwości, że mieli oni zamiar bezpośredni zabójstwa. Świadczy o tym m.in. fakt, iż wtedy, gdy myśleli, że dziewczyna nie żyje, podjęli decyzję, że spalą zwłoki, a kiedy dziewczyna poruszyła się, dobili ją kijem i siekierą i zacierali ślady przestępstwa.
Zbrodnia niebywała, wyjątkowa, przeciętny człowiek widuje to tylko w horrorach, trudno mu wyobrazić sobie, że człowiek jest zdolny do czegoś takiego - mówił Sulima. Orzeczone kary sąd apelacyjny uznał za "adekwatne" do tego, co zrobili oskarżeni.
Karę mniej surową wymierzono temu z nich, który w dniu zabójstwa opowiedział o wszystkim żonie, potem zawiadomił policję. Sąd uznał, że w jego przypadku są jakieś szanse na "przywrócenie go społeczeństwu".