Bruno Dey, sądzony w Niemczech zbrodniarz hitlerowski, przeprasza ofiary Holokaustu
Bruno Dey, który jako strażnik obozu koncentracyjnego Stutthof jest oskarżony o to, że zabił 5230 osób, przeprosił w poniedziałek ofiary Holokaustu. Jego rozprawa toczy się w niemieckim sądzie, wyrok spodziewany jest w czwartek.
Bruno Dey dziś ma 93 lata, a strażnikiem obozu koncentracyjnego Stutthof (dziś Sztutowo w woj. pomorskim) został w wieku 17 lat. Z tego powodu sądzony jest według przepisów dla niepełnoletnich. Prokuratura zarzuca mu, że w latach 1944–1945 zabił 5230 osób, z czego 200 osób zagazował i 30 zabił strzelając więźniom w kark.
W poniedziałek, w trakcie trwającej rozprawy przed niemieckim sądem, przeprosił on ofiary Holokaustu.
- Chciałbym dziś przeprosić tych, którzy przeszli przez to piekło obłędu, i ich bliskich. To nie może się już nigdy więcej powtórzyć - powiedział ten były funkcjonariusz SS w wypowiedzi, którą cytuje tvn24.pl
Jego sprawa rozpoczęła się dopiero w 2016 r., kiedy w archiwach obozu Stutthof śledczy znaleźli ubrania SS-mana z jego nazwiskiem i podpisem. Bruno Dey przyznał, że był tam strażnikiem, oraz że wiedział o okrucieństwach, które miały miejsce w obozie, ale twierdził, że nie brał udziału w zbrodniach. Prokuratura natomiast zarzuca mu, że „świadomie popierał” zabijanie szczególnie żydowskich więźniów. O tym, czy tak faktycznie było zadecyduje sąd. Jego wyrok spodziewany jest w czwartek.
Bruno Dey był przesłuchiwany jedynie przez dwie godziny dwa razy w tygodniu z powodu jego złego stanu. Eksperci uważają, że być może, przede wszystkim ze względu na czas, jaki upłynął od II wojny światowej, jest to już jeden z ostatnich procesów przeciwko hitlerowskim zbrodniarzom wojennym.
Konzentrationslager Stutthof powstał 36 km od Gdańska i funkcjonował od 2 września 1939 do 9 maja 1945. Był najdłużej istniejącym obozem na obecnym terenie Polski.Szacuje się, że przez obóz przeszło około 110 tysięcy więźniów pochodzących z 28 państw. Zginęło w nim blisko 65 tys. więźniów głównie Żydów.