Bruksela rządzi naszymi pieniędzmi
Pomoc publiczna dla polskich zakładów w
wielu przypadkach może być wstrzymana. Powód: weto ze strony Unii
Europejskiej, która rości sobie prawo do określania poziomu pomocy
polskiego państwa dla polskich przedsiębiorstw - pisze w "Naszym Dzienniku"
Beata Andrzejewska.
28.02.2004 | aktual.: 28.02.2004 07:33
Co gorsza, sytuacja dotyczy zakładów, które najbardziej tej pomocy potrzebują. Komisja Europejska wysuwa zastrzeżenia m.in. wobec pomocy udzielanej hutnictwu i Stoczni Gdynia - dodaje publicystka "ND".
Unijne prawo ma rzekomo ochraniać kraje najsłabsze gospodarczo, których nie stać na wysokie dotacje. Jak zwykle przez brukselskie obwarowania nie przeciśnie się nikt, oprócz... Francji i Niemiec. Dla przykładu, w ubiegłym roku Komisja Europejska pod naciskiem Francji zgodziła się na niemal 300 milionów euro pomocy dla Alstomu, giganta wytwarzającego m. in. pociągi TGV i luksusowe statki wycieczkowe - przypomina Andrzejewska.
Kwoty przeznaczane przez polski rząd na wsparcie upadających zakładów jawią się przy tej pomocy jako śmiesznie małe, jednak dla UE są "nadto wysokie". Warto zaznaczyć, że według danych Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów za lata 2001 i 2002 pomoc publiczna w Polsce spadła z 11,2 mld zł w 2001 r. do 10,3 mld zł w 2002 r. - podkreśla publicystka "ND". (PAP)