"Brown nie będzie 'pudlem Busha'"
Przyszły premier Wielkiej Brytanii Gordon Brown, w odróżnieniu od swego poprzednika Tony'ego Blaira, rozluźni więzi swego kraju ze Stanami Zjednoczonymi - przewiduje "Washington Post" w korespondencji z Londynu.
11.05.2007 | aktual.: 11.05.2007 19:51
Jej autor Kevin Sullivan pisze, że chociaż Brown "ma więcej wiedzy i doświadczenia w sprawach Ameryki niż jakikolwiek brytyjski przywódca w przeszłości" i ma wielu przyjaciół w amerykańskich kręgach politycznych, jego polityka wobec USA będzie bardziej zdystansowana niż Blaira.
"Toksyczne nastroje brytyjskiej opinii publicznej wobec prezydenta Busha i wojny w Iraku - oraz nieugięte poparcie Blaira dla Busha i wojny - oznaczają, że premier Brown będzie musiał zachować pewną rezerwę wobec Białego Domu, przynajmniej do czasu przyszłorocznych wyborów prezydenckich" - pisze publicysta "Washington Post".
Cytuje on jednego z brytyjskich analityków, według którego "osobiste stosunki Browna z Bushem będą dużo chłodniejsze, co będzie wynikiem rozmyślnej decyzji".
Blair ogłosił w czwartek, że ustąpi z urzędu 27 czerwca. Brown, obecny minister finansów, został desygnowany przez premiera jako jego następca.
Bezwarunkowe poparcie przez Blaira wojny w Iraku, niepopularnej w Anglii, sprawiło, że nadano mu w kraju przydomek "pudel Busha".
Powołując się na brytyjskich ekspertów "Washington Post" pisze, że poza spodziewanym rozluźnieniem więzi z Bushem, przynajmniej w sprawie Iraku, przyszła polityka zagraniczna Browna pozostaje wielką niewiadomą.
W gabinecie Blaira przyszły premier zajmował się tylko gospodarką - zyskując na tym polu wielkie poważanie i doskonałe oceny - ale w sprawach międzynarodowych zawsze wypowiadał się ogólnikowo i wieloznacznie i nie wiadomo nawet na pewno, kto doradza mu w tych kwestiach.
Tomasz Zalewski