Brońmy wolności
Tydzień przed wyborami podszedł do mnie Stefan Bratkowski, były przewodniczący Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich. Pogroził mi palcem i powiedział: Tomek, zobaczysz, że zapłacisz za to popieranie rządu. Wiedziałem, że można nawet tylko w połowie zgadzać się z PiS i być narażonym na ostracyzm środowiska dziennikarskiego.
06.11.2007 | aktual.: 06.11.2007 11:05
Po tym, co mi powiedział, trafił mnie szlag i postanowiłem wyraźnie napisać, że zamierzam głosować na partię Kaczyńskiego. Sądziłem, że gorzej i tak nie mogą już o mnie mówić. Ale jak się okazuje, były jeszcze inne niespodzianki...
Kiedy mój adwokat Wojciech Gawkowski poinformował o decyzji sądu zatrzymania mnie i Kasi Hejke na 48 godzin, pomyślałem, że żartuje. Rozłączyłem się i kazałem sobie to jeszcze raz powtórzyć. Nie zdziwił mnie Janusz Korwin-Mikke, który niemal razem z Andrzejem Lepperem ogłosił, że cała ta historia to spisek premiera z „Gazetą Polską”. Wprawdzie bez sensu, ale wygląda i tak dużo bardziej wiarygodnie niż to, że asesor każe nas zamknąć za nieobecność na rozprawie, która i tak nie mogła się odbyć z powodu błędu sądu (nie powiadomił wszystkich oskarżonych).
Pamiętam dwie poprzednie rozprawy. Młody człowiek w todze sędziowskiej bardzo się starał, by sprawić na nas wrażenie superobiektywnego. Aż żal mi się zrobiło pełnomocnika TVN, renomowanego prawnika i byłego nauczyciela naszego asesora, któremu ten dzielnie pokazywał gdzie raki zimują. Ale to było parę miesięcy temu. Nagle coś się zmieniło. Kilka dni po wyborach to ja dowiedziałem się, jak surowy może być sąd. Nie jest istotne to, że zamykają mnie czy też moją zastępczynię. Naprawdę ważne jest to, że można trafić za kratki za uprawianie zawodu dziennikarskiego. Sprawdzaliśmy każde słowo w artykule o Milanie Suboticiu. Wiedzieliśmy, że nam nie podarują. Czytając pozew TVN, miałem pewien rodzaj satysfakcji. W tekście nie znaleźli żadnego błędu, więc czepiają się kontekstu albo ich zdaniem ukrytych przez nas sugestii. Przypisali nam nawet fragment tekstu, którego w artykule nie było.
Po co to robią? Bo polskie prawo zezwala na karanie nawet za prawdziwe informacje, jeśli mogą zostać uznane za szkalujące i sąd stwierdzi, że ich opublikowanie nie było niezbędne dla interesu społecznego. To więc sąd w Polsce rozstrzyga, co wolno pisać, a czego nie. Pan Bóg widać mocno przesadził, dając nam wolną wolę i chęć poznania prawdy. Mamy trafić za kratki z dwunastego na trzynasty grudnia, dokładnie w rocznicę rozpoczynającej stan wojenny akcji zamykania opozycjonistów. Nie wiem, dlaczego sąd wybrał sobie taki termin. Może nasz asesor po prostu nie pomyślał. Strach bierze, jeżeli jednak pomyślał. Dostałem kilkadziesiąt propozycji zorganizowania akcji protestacyjnych 13 grudnia wieczorem. Popieram ten pomysł. Zapraszam 13 grudnia po godz. 17.00 pod sąd na Marszałkowskiej 82 (miejsce jeszcze może ulec zmianie). Ale niech nie będzie to akcja w obronie Sakiewicza i Hejke, lecz protest przeciwko putinowskim zasadom umożliwiającym zamykanie ust niepokornym. Zaprotestujmy przeciwko niszczeniu dziennikarzy,
którzy mają odwagę mówić i pisać inaczej, niż wyznaczały to standardy III RP.
Wielu dziennikarzy boi się dzisiaj o pracę. Wielu innych czeka na procesy sądowe, które tak chętnie wytaczają czołowe autorytety moralne. Dzisiaj to Państwo muszą się upomnieć o prawo do istnienia innych mediów niż te, którym nowa władza pozwoli istnieć. I nie ma w tym żadnej przesady. Pomysły na zmiany ustawy o Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji, stwarzanie atmosfery, w której zamieszczenie reklamy w opozycyjnej wobec nowej władzy gazecie jest heroizmem, to przecież niszczenie wysepek rodzącego się w Polsce pluralizmu. Pięć milionów ludzi, którzy głosowali na IV RP, ma prawo oglądać, słuchać i czytać informacje z takich mediów, jakich sami chcą. Ani sąd, ani żadna władza nie może im tego odbierać.
PiS przegrał między innymi dlatego, że milionom młodych ludzi wmówiono, że nie lubi wolności. A ja poparłem PiS, bo pamiętam jak wyglądały media za komunistów i ile wolności zostawiała niezależnym dziennikarzom III RP. Warto to 13 grudnia przypomnieć. Warto, bo o wolność trzeba walczyć zawsze. Tomasz Sakiewicz