Bronisław Komorowski: wszyscy stracili przyjaciół w katastrofie smoleńskiej
Wszystkie środowiska straciły bliskich i przyjaciół w katastrofie smoleńskiej, nie wolno tego sprowadzać do dramatu jednego środowiska. To nie fair w stosunku do innych rodzin - powiedział w "Faktach po Faktach" w TVN24 prezydent Bronisław Komorowski.
17.04.2012 | aktual.: 17.04.2012 20:57
- Jeśli chcemy uratować choć cząstkę tego przeżycia narodowej żałoby sprzed dwóch lat, to musi się do końca skompromitować pomysł na organizowanie uroczystości, zza których wystaje - widać to gołym okiem - interes partyjno-polityczny, a nie chęć uczczenia pamięci wszystkich ofiar - powiedział Komorowski.
Zaznaczył, że on sam w związku z 2. rocznicą katastrofy smoleńskiej postanowił uczestniczyć tylko w tych uroczystościach, które mają wymiar religijny. - Gdy biskup polowy rozpoczynał mszę, powiedział coś, co powinno być oczywistą oczywistością. Powiedział, że zgromadziliśmy się tam ze względu na motywację religijną. W atmosferze, która była wtedy tworzona, to zabrzmiało, jak jakaś niebywała deklaracja, jak wystrzał z wielkiej armaty, bo wszyscy gołym okiem wiedzieli, że atmosfera żałoby jest raczej daleka od potrzeb natury religijnej - stwierdził Komorowski.
Prezydent mówił też, że w sprawie katastrofy ważne były ustalenia komisji Jerzego Millera. - Bardzo łatwo jest je zakwestionować, ale warto pamiętać o tym, że kwestionuje się w ten sposób opinie uprawnionych do tego organów władzy państwa polskiego. A więc kwestionuje się werdykt państwa polskiego - powiedział prezydent.
Jak dodał, każda sprawa może być zakwestionowana i zawsze znajdzie się jakiś egzotyczny naukowiec z Nowej Zelandii czy Nowej Gwinei, ale ustalenia komisji Millera to twardy efekt pracy polskich ekspertów.
Pytany, czy prokuratura powinna reagować na fantastyczne teorie na temat tragedii sprzed dwóch lat, odpowiedział, iż nie ma na nie rady. - Ktoś zaraz może wyjść z jakimiś ocenami, że kosmici są odpowiedzialni. Nie sposób z wszystkim poważnie polemizować - zaznaczył Komorowski.