Bronisław Komorowski o Ukrainie: obie strony muszą się cofnąć
Prezydent Bronisław Komorowski uważa, że obecnie na Ukrainie trwa "przerwa polityczna", którą należy wykorzystać na szukanie kompromisu. Komorowski podkreślił wagę realnej pomocy dla Ukrainy ze strony Zachodu.
03.02.2014 | aktual.: 03.02.2014 09:24
Prezydent mówił w radiowej Jedynce, że na Ukrainie mamy obecnie do czynienia z "przerwą polityczną": z jednej strony przyjęte zostały rozwiązania cofające kraj znad przepaści, tzn. doszło do dymisji rządu oraz wycofania antydemokratycznych ustaw, ale z drugiej - kwestia przyszłego rządu nadal pozostaje otwarta.
- Przerwa będzie trwała najwyżej dwa tygodnie, powinna być wykorzystana na szukanie kompromisu wewnętrznego. Kompromis jednak wymaga cofnięcia się obu stron, bo inaczej nie jest kompromisem - zaznaczył prezydent.
Mówił, że zmianą, która pozwala na zachowanie "choćby ograniczonego optymizmu" jest rola, jaką w konflikcie na Ukrainie odgrywają od pewnego czasu hierarchowie tamtejszych Kościołów, którzy "opowiadają się po stronie kompromisu i dialogu".
Odnosząc się do zaangażowania UE na Ukrainie oraz do ostatnich spotkań premiera Donalda Tuska z przywódcami europejskimi, prezydent ocenił, że należy rozpocząć zabiegi, aby "ewentualny kompromis na Ukrainie został wzmocniony o perspektywę uzyskania realnej pomocy ze strony świata zachodniego, nie tylko Unii Europejskiej".
- Ukraina znajduje się w sytuacji krytycznej nie tylko politycznie, ale gospodarczo - wskazał Komorowski.
Prezydent ocenił też, że Polska powinna "podjąć wysiłek na rzecz wspierania perspektywy reform na Ukrainie". Jak mówił, jeśli nowy rząd uzgodni program reform, to wokół nich można starać się "odbudowywać jedność ukraińską". - To musi być wsparte pakietem pomocy ze strony świata zachodniego - dodał prezydent. Jak podkreślił, wsparcie udzielane Ukrainie powinno dotyczyć m.in. właśnie wdrażania reform ustrojowych i gospodarczych.
Komorowski był pytany, czy nie jest zaniepokojony nacjonalistycznymi treściami pojawiającymi się wśród protestujących na ukraińskim Majdanie. - Czy to powinno nas niepokoić? Do pewnego stopnia tak. Powinniśmy obserwować to bardzo uważnie, bo radykalne hasła - z bieguna lewicowego (...) czy skrajnie prawicowego - są niebezpieczne jak każda skrajność i każdy ekstremizm - odparł prezydent.
Podkreślił jednocześnie, że ukraińska partia Swoboda, nawiązująca - jak mówił - do tradycji, które "nas Polaków niepokoją" - w okresie ostatniej kampanii wyborczej nie wznosiła haseł antypolskich. - Co świadczy o tym, że wszyscy dojrzewają. Także ci narodowi Ukraińcy dojrzewają do przekonania, że nie da się pogodzić haseł ksenofobicznych z hasłami uczestniczenia w integracji europejskiej. Nie da się pogodzić nadziei na wsparcie polskiego sąsiada z antypolskim kursem - dodał Komorowski.