Bronisław Komorowski: "Mógłbym być eksponatem w muzeum wypędzeń w Europie"

- Jestem z rodziny, którą wojna wypędziła z jej małej ojczyzny - mówi w wywiadzie dla Deutsche Welle Bronisław Komorowski. Były prezydent Polski wypowiedział się na temat relacji polsko-niemieckich i upamiętnienia polskich ofiar wojny.

Bronisław Komorowski: "Mógłbym być eksponatem w muzeum wypędzeń w Europie"
Źródło zdjęć: © Agencja Gazeta
Radosław Opas
84

DW: Co sądzi Pan o pomyśle upamiętnienia polskich ofiar II wojny światowej? Obecny kompromis osiągnięty w tej sprawie różni się od pierwotnego zamysłu. Od rozpoczęcia wojny minęło ponad 80 lat…

Bronisław Komorowski, były prezydent: Narody, które nie mają pamięci, są skazane albo na dewiację, albo na porażki. Trzeba wiedzieć, skąd się przychodzi, jeśli chce się rozumieć, dokąd się idzie. My zmierzamy w kierunku jak najlepszych relacji polsko-niemieckich, ale pamięć o czasach strasznych, trudnych, które także oznaczały zbrodnię wobec narodu polskiego, jest tu potrzebna. Uważam więc, że sama idea nie jest przestarzała. Może ona być oczywiście wzbogacana o inne, aktualne treści, ale przede wszystkim musi znaleźć taki wyraz, który trafi do młodszego pokolenia.

To może być interesująca kotwica mądrej pamięci, bo w relacjach polsko-niemieckich jest rzeczą ważną, aby nie tylko pamiętać o wspólnocie dramatycznego, złego losu, ale również pokazywać jak najczęściej to, że ten zły los udało się nam odwrócić i że dziś budujemy polsko-niemiecką wspólnotę dobrego losu, dobrego sąsiedztwa, dobrej współpracy, powiązań gospodarczych, członkostwa w UE i w NATO, wspólnej przynależności do świata zachodniego i demokratycznego.

Zobacz także: Wybory prezydenckie 2020. Sztab Andrzeja Dudy zarzuca kłamstwo Rafałowi Trzaskowskiemu. Cezary Tomczyk: nie wiem, o co chodzi

Manuel Sarrazin (Zieloni) proponuje utworzenie funduszu, który np. pokrywałby koszty opieki medycznej nad jeszcze żyjącymi ofiarami wojny i okupacji czy też "symboliczne odszkodowania" dla miejscowości, w których popełnione zostały niemieckie zbrodnie wojenne. O reparacjach jako takich wprawdzie mowy nie ma, ale może jednak cała ta dyskusja coś dała?

Temat reparacji niemieckich w stosunku do Polski został "wrzucony" w debatę w Polsce, ale specjalnie nie chwycił. Widać, że w obecnej kampanii prezydenckiej też już nie istnieje. Zasadne zatem jest pytanie, po co Jarosław Kaczyński ten temat "wrzucał", jeśli go nie kontynuuje i nie szuka pointy. Nie można w tak trudnych i delikatnych kwestiach, jak relacje polsko-niemieckie, pozwalać sobie na zachowania, które nie mają ciągu dalszego, bo relacje polsko-niemieckie są nas wszystkich zbyt ważne. Pozostaje natomiast problem, co zrobić, aby pojednanie polsko-niemieckie zakorzeniało się głębiej i miało lepsze owoce.

Chociażby w zaproponowanej przez Manuela Sarrazina formie?

Jeśli jest taka idea, żeby za pieniądze niemieckie zrobić coś dla społeczności tych wsi czy miasteczek, które w sposób szczególny i urągający cywilizacji ucierpiały podczas II wojny światowej, to uważam, że to jest dobry pomysł, służący umacnianiu tego, na czym nam wszystkim powinno zależeć, czyli na pojednaniu polsko-niemieckim i na przyszłości tych relacji.

A czy zastanawia się Pan czasem nad tym, czy być może za Pana prezydentury coś poszło nie tak, skoro dziś tak łatwo grać "antyniemiecką kartą"? Może pojednanie polsko-niemieckie nie było aż tak silnie ugruntowane, jak się wydawało?

Byłoby to przejawem arogancji, gdybyśmy stwierdzili, że pojednanie polsko-niemieckie zostało zakończone chociażby w momencie uścisku Kohla i Mazowieckiego w Krzyżowej. To też nie był początek, ale etap całego procesu, który musi trwać. Po obu stronach są obolałości. Również Polacy starają się dostrzegać ból niemiecki z powodu przesiedleń powojennych czy innych dramatycznych wydarzeń, które dotknęły ludność niemiecką.

Doświadcza Pan tego procesu "na własnej skórze"?

Mógłbym bym eksponatem w muzeum wypędzeń w Europie. Jestem z rodziny, którą II wojna światowa wypędziła z jej małej ojczyzny na wschodzie, na wschodnich terenach Rzeczpospolitej. A urodziłem się już na polskich Ziemiach Odzyskanych, w domu, w którym jeszcze były zabawki jakiegoś niemieckiego dziecka, które gdzieś uciekło z rodzicami. Doskonale czuję, że to musi być proces. On się we mnie dokonuje. Dokonuje się w mojej rodzinie, jak i w większości polskich rodzin. Prawie nie ma w Polsce rodziny, która w czasie wojny nie straciłaby kogoś z rąk niemieckich. Noszę imię po moim stryju, który został rozstrzelany na rozkaz niemiecki w Wilnie za polską konspirację, gdy miał 16 lat. Noszę je z całym bagażem historii, ale noszę i w głębokim przekonaniu, że również ja mam obowiązek przełamania negatywnych stereotypów w relacjach polsko-niemieckich i dołożenia cegiełki do budowania dobrosąsiedzkich relacji między Polską a Niemcami. To jest proces i nic nie jest raz na zawsze załatwione.

Ostatni barometr polsko-niemiecki wykazał, że niemal 1/3 Polaków kojarzy Niemców z wojną i jej konsekwencjami. Z drugiej strony sympatię do Niemców deklaruje 42 procent pytanych. Jak Pan interpretuje to "rozdarcie"?

Wszystkie kraje i narody, łącznie z Niemcami, są rozdarte między historią, teraźniejszością a przyszłością. Głupie są narody, które próbowałyby żyć bez pamięci. Problem polega na tym, czy w narodach i poszczególnych państwach istnieje wystarczający potencjał służący zbudowaniu przyjaznych relacji, pomimo dramatycznej historii. Oceniam, że w Polsce tak jest.

Przypomnę słynny list biskupów polskich do biskupów niemieckich na tysiąclecie państwa polskiego, w którym biskupi polscy, wbrew władzom komunistycznym wybaczali zbrodnie niemieckie na narodzie polskim, ale także prosili o przebaczenie z tytułu wszystkich krzywd, których Niemcy doznali ze strony polskiej. Ten potencjał przyjaźni i pojednania był zawsze i myślę, że on jest o wiele większy niż w innych krajach.

Dlaczego?

To bierze się stąd, że Polacy są relatywnie dużym narodem, z bogatą historią relacji polsko-niemieckich, nie tylko tych złych, ale i z wielowiekowym dobrym sąsiedztwem. Co więcej, z ogromną liczbą ludzi, w których żyłach płynie krew niemiecka, tak jak i u wielu Niemców płynie ogromna ilość krwi polskiej. To mieszanina, która w moim przekonaniu, może ułatwiać współpracę i porozumienie. Polska wykazała w tej części Europy największą skłonność do budowania porozumień i pojednania ponad trudną historię.

Autorem rozmowy jest Magdalena Gwóźdź

Czytaj także:

Wybrane dla Ciebie

267 maszyn. Rekordowy atak na Ukrainę
267 maszyn. Rekordowy atak na Ukrainę
"Szkoda, że w takiej formie". Politycy o spotkaniu Duda-Trump
"Szkoda, że w takiej formie". Politycy o spotkaniu Duda-Trump
Trump krzyczał ze sceny. To doprowadza go do szału
Trump krzyczał ze sceny. To doprowadza go do szału
Misja pokojowa w Ukrainie. Kolejny kraj gotowy wysłać armię
Misja pokojowa w Ukrainie. Kolejny kraj gotowy wysłać armię
Trump zdradził Dudzie plan. Krótko rozmawiali. "Powiedział, że musi"
Trump zdradził Dudzie plan. Krótko rozmawiali. "Powiedział, że musi"
Odbijanie zakładników ze szpitala. Dwie osoby nie żyją
Odbijanie zakładników ze szpitala. Dwie osoby nie żyją
Syryjczyk zaatakował w Berlinie. "Planował zabić Żydów"
Syryjczyk zaatakował w Berlinie. "Planował zabić Żydów"
Anioł Pański bez Franciszka. Stan papieża wciąż krytyczny
Anioł Pański bez Franciszka. Stan papieża wciąż krytyczny
Napięcie rośnie. Spór przed G7, Trump na linii z premierem Kanady
Napięcie rośnie. Spór przed G7, Trump na linii z premierem Kanady
"Mocny" Duda. W USA zachwyt, człowiek Trumpa publikuje post
"Mocny" Duda. W USA zachwyt, człowiek Trumpa publikuje post
Kolejne rewelacje z Białego Domu. Porozumienie z Rosją "w tym tygodniu"?
Kolejne rewelacje z Białego Domu. Porozumienie z Rosją "w tym tygodniu"?
Szokujący ruch Muska. Dał im 48 godzin
Szokujący ruch Muska. Dał im 48 godzin