Bronił Polskiej Miedzi, a teraz zapłaci za strajk
Zarząd Jastrzębskiej Spółki Węglowej wystawił rachunek za strajk w kopalni "Budryk" jednemu z jego przywódców - informowała na swoich łamach "Trybuna Robotnicza". Obciążanie kosztami za prowadzenie protestu pracowniczego to nie tylko domena JSW. Również KGHM Polska Miedź SA takową fakturę górnikowi wystawił. Co gorsza, decyzję Kombinatu poparł sąd i nakazał Dariuszowi Kwiatkowskiemu zapłacić 27 tys. zł za prowadzony przez niego latem ubiegłego roku strajk głodowy pod ziemią w kopalni "Rudna" w Polkowicach.
03.04.2008 12:21
– Z treści pism przekazanych do zakładowej prasy wynika, że to on samodzielnie chce zaprotestować przeciwko przekazaniu zysku na dywidendę. Według sądu to on jest więc odpowiedzialny za zorganizowanie protestu, a nie związek zawodowy. Powinien się liczyć z konsekwencjami – stwierdziła w uzasadnieniu wyroku sędzia Agata Mularska-Karamon. Zdaniem sądu to właśnie Kwiatkowski samodzielnie podjął protest głodowy pod ziemią i nie ma dowodów na to, że działał z polecenia organizacji związkowej, której wiceprzewodniczy. W czasie procesu okazało się, że brakuje dokumentów, a zeznania świadków są ze sobą sprzeczne. Sam pozwany zeznał, że uchwałę o tym, by zorganizować głodówkę, podjęła Komisja Międzyzakładowa, a z dokumentów wynikało, że to pięcioosobowe prezydium.
Na nic zdały się tłumaczenia związkowca. – Protest był legalny. Mój związek podjął uchwałę, że trzeba zaprotestować. Wybrano formę głodówki i mnie do niej wyznaczono – opowiadał na wokandzie Kwiatkowski. Uważa, że ratownicy medyczni wcale nie musieli przy nim dyżurować non stop, bo on o to nie prosił. Nie przekonał Temidy, że miejsce, w którym prowadził swoją akcję protestacyjną było bezpieczne i że panowały w nim warunki panujące na powierzchni, więc medycy byli zbędni.
Mimo wielu niejasności zapadł wyrok. Choć nieprawomocny, to uznaje górnika winnym zarzucanych mu czynów i nakazuje zapłacić kopalni "Rudna" 27 tys. zł kosztów związanych z zabezpieczeniem ratowniczo-medycznym w momencie trwania radykalnej formy sprzeciwu wobec wyprowadzenia całego zysku KGHM za 2006 r. w formie dywidendy dla akcjonariuszy. Dodatkowo musi on też zapłacić odsetki oraz także 1,8 tys. zł tytułem zwrotu kosztów procesowych kopalni i 1,3 tys. zł kosztów sądowych.
Dariusz Kwiatkowski siedem dni i nocy prowadził protest głodowy w podziemiach kopalni. Przyjmował tylko płyny. Chciał w ten sposób zaprotestować przeciwko decyzji ministra Skarbu Państwa o przeznaczeniu całości wypracowanego w 2006 r. przez Polską Miedź zysku na dywidendy. Kilka organizacji związkowych utworzyło wówczas Komitet Obrony Polskiej Miedzi, widząc w wyzbyciu się całości wypracowanego przez załogę zysku zagrożenie dla przyszłości holdingu i żywiąc obawy o poziom bezpieczeństwa dla swojej pracy, na które to miały iść mniejsze nakłady. Jedną z form sprzeciwu była pikieta przed siedzibą Zarządu miedziowej spółki oraz właśnie głodówka Kwiatkowskiego. Kwiatkowskiego wspierają koledzy ze Związku Zawodowego Pracowników Dołowych. On sam zapowiedział, że odwoła się od wyroku Sądu Rejonowego w Lubinie. – Sędzina nie zrozumiała istoty sprawy – ocenił na koniec.
Patryk Kosela