Broń niekonwencjonalna
Około 70% dorosłych pacjentów leczonych na raka w USA korzysta z usług medycyny niekonwencjonalnej. Większość z nich twierdzi, że z pozytywnym skutkiem - donosi Rzeczpospolita.
01.10.2002 | aktual.: 01.10.2002 08:07
Takie są wyniki najnowszych badań przeprowadzonych przez Fred Hutchinson Cancer Research Center. Podobne badania prowadzi na niewielką skalę w Polsce prof. Marek Pawlicki z Centrum Onkologii w Krakowie. Wynika z nich, że z metod alternatywnych korzysta około 30% pacjentek chorych na raka piersi.
W USA medycyna niekonwencjonalna daje efekty pozytywne, u nas zaś potrafi bardzo szkodzić - według prof. Pawlickiego na skutek działań medycyny niekonwencjonalnej umiera w Polsce rocznie 5 tys. osób chorych na nowotwory.
Dziennik tłumaczy, że metody alternatywne szkodzą głównie wtedy, gdy za ich sprawą opóźnia się leczenie konwencjonalne. Onkolodzy wyróżniają cztery stadia choroby nowotworowej, każde kolejne stadium to około 25% mniej szans na wyleczenie. Zdarza się nierzadko, iż pacjent zgłasza się do nas w pierwszym stadium, dowiaduje się, że jest chory, potem znika i wraca do nas w trzecim albo czwartym stadium po nieudanej kuracji niekonwencjonalnej - powiedział prof. Zbigniew Wronkowski, prezes Polskiego Komitetu Zwalczania Raka.
_ Takie przypadki to zupełny skandal _- mówi Jarosław Cetens, starszy Polskiego Cechu Bioenergoterapeutów - _ do naszego cechu nie przyjmujemy osób, które odradzają chodzenie do lekarzy. Ostatnio odrzuciliśmy kandydaturę terapeuty, który miał wprawdzie duży talent, ale w wywiadzie prasowym powiedział, że potrafi diagnozować i leczyć nowotwory. Przywłaszczył sobie kompetencje lekarza, a członkom naszego cechu tego robić nie wolno. W leczeniu nowotworów odgrywamy tylko rolę pomocniczą_.
W USA uzdrowiciele, którzy spowodują śmierć lub uszczerbek na zdrowiu, są karani - informuje dziennik. U nas pseudouzdrowiciele są zupełnie bezkarni. (reb)