Braun: mam przeświadczenie, że Zarębski nie wysłał Rywina
Juliusz Braun uważa, że Rywin przyszedł z propozycją korupcyjną do Agory w czyimś imieniu. Jednocześnie przeświadczony jest, że producenta nie wysłał Andrzej Zarębski, którego Rywin wymienił w tym kontekście podczas konfrontacji z Michnikiem u premiera.
08.03.2003 12:23
Szef KRRiT Juliusz Braun mówił przed komisją śledczą, że chciałby, aby było tak, że przyszedł "szalony pan Lew Rywin i nic z tego nie wynika". "Myślę, jednak, że pan Lew Rywin przyszedł w czyimś imieniu. Nie wyobrażam sobie na tyle, na ile go znam, żeby zagrał gangstera z filmu gangsterskiego". Według szefa KRRiT Rywin przyszedł bo "sprawa była w toku i można ją było załatwić tak albo, tak".
Braun zeznał, że nie wie kto stał za Rywinem; nie był to - uważa - Zarębski. Szef komisji Tomasz Nałęcz (UP) pytał Brauna, co myślał, gdy dowiedział się, że Rywin wymienia Zarębskiego jako swojego wysłannika, podczas gdy szef KRRiT uznał go przy okazji prac nad nowelą ustawy o rtv za niezależnego eksperta. "Uznałem, że jest to bardzo niedobra okoliczność" - odparł Braun. Zaznaczył, że mając zaufanie do Zarębskiego jest przekonany, że "on nie uczestniczył w żadnych przedsięwzięciach o charakterze przestępczym".
Dla Brauna wytłumaczeniem tego, że Rywin wymienił Zarębskiego może być jego aktywność związana z przygotowywaniem różnych działań nadawców prywatnych ws. noweli. "Uczestnicząc w przygotowywaniu wspólnych wystąpień nadawców prywatnych ws. ustawy na pewno zwracał się (Zarębski) do różnych osób. I mógł się zwrócić do Lwa Rywina, ponieważ Rywin uznawany był za autorytet na rynku medialnym, żeby Rywin też przyłączył się do wspólnego stanowiska mediów prywatnych" - powiedział.
Nałęcz dopytywał szefa KRRiT, "na jakich warunkach" wystawia certyfikat niewinności Zarębskiemu. "Jeśli chodzi o dowody, to wysoka komisja i prokuratura jest właściwa" - odparł Braun. Sam - jak mówił - opiera się na doświadczeniach z wieloletniej współpracy z nim w KRRiT i w Sejmie. "Mam takie przeświadczenie, że to nie on wysyłał Lwa Rywina, uważam go za uczciwego człowieka po prostu" - mówił Braun.
Tłumaczył też, że analizując sprawę w kategoriach interesów to "Zarębski nie mógł załatwić w Sejmie takiego czy innego zapisu, bo właśnie starał się w Sejmie to załatwić jako doradca działając w grupie mediów i mu to nie wychodziło; szukał grupy, która by to wspierała". "Zarębski nie miał mocy sprawczej, żeby załatwić coś w Sejmie, u premiera, u minister Jakubowskiej" - zaznaczał Braun.
Jednak gdyby teraz konstruował zespół doradców, nie zaprosiłby Zarębskiego do niego. "Ponieważ jego nazwisko było w tym (sprawy Rywina) kontekście wymienione; tak samo jak wypowiadałem się bardzo zdecydowanie - podobnie jak członkowie wysokiej komisji - w sprawie (zawieszenia) prezesa Kwiatkowskiego" - mówił. Zastrzegł, że nie oznacza to zakładania winy, ale "po prostu w pewnych sytuacjach w pewnych rolach funkcjonować nie można".(aka)