Braun: "dziwne rzeczy" w pracach nad ustawą o rtv
W toku prac nad projektem nowelizacji ustawy o rtv "działy się dziwne rzeczy" - mówił przed komisją śledczą szef KRRiT Juliusz Braun. Przytaczał kolejne tego przejawy. Przyznał, że w programach informacyjnych TVP istnieje przechył na stronę SLD i rządu.
Braun będzie jeszcze zeznawał w najbliższy wtorek; po nim komisja wezwała Ninę Sokołowską i Włodzimierza Czarzastego.
15.03.2003 | aktual.: 15.03.2003 20:41
Mówiąc o dziwnych rzeczach przy nowelizowaniu ustawy o radiofonii i telewizji przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji przypomniał w sobotę m.in. to, że rząd konsekwentnie twierdzi, iż w sprawie ustawy jest kompromis z nadawcami prywatnymi, ci z kolei zaprzeczają istnieniu takiego kompromisu. Sam Braun przekonany jest, że takiego kompromisu nie było. Przypominał, że według nadawców prywatnych tekst autopoprawki nie odpowiadał zasadom, ustalonym na spotkaniu z premierem.
Powtórzył też, że rząd rozpatrywał projekt noweli, zakazujący kupno telewizji wydawcom czasopism; w przesłanym przez rząd druku sejmowym czasopisma wypadły, a kilka dni później rząd zgłosił sprostowanie, że jednak powinny one się tam znaleźć.
Braun ujawnił też, że w druku sejmowym noweli znalazły się projekty rozporządzeń KRRiT, których członkowie Rady nigdy wcześniej nie widzieli. Powiedział, że zdumiewająco przypominały one te przygotowane w departamencie prawnym KRRiT, ale nieznane wówczas jeszcze członkom Rady. Z kolei dyrektor departamentu prawnego Nina Sokołowska, która - jak zeznał Braun - była rekomendowana na to stanowisko przez sekretarza Rady Włodzimierza Czarzastego - oświadczyła wówczas, że nie przekazywała tych projektów do rządu.
Braun ubolewa, iż to z Czarzastym, a nie szefem KRRiT lub całą Radą Aleksandra Jakubowska jako wiceminister kultury konsultowała się w sprawie autopoprawki do projektu nowelizacji. "Niewątpliwie na kształt tego dokumentu większy wpływ miał pan Czarzasty - bo z panią minister Jakubowską wielokrotnie rozmawiał, niż ja - bo nie rozmawiałem" - stwierdził.
Szef KRRiT odpowiadał też, że o tym, iż w pracach rządowych nad nowelą bezpośrednio uczestniczyli Jakubowska, Lech Nikolski i Czarzasty, mówił mu ten ostatni. "Pamiętam, że kiedyś mi powiedział: 'no ten zapis, Nikolski uważa, że tu to trzeba zrobić inaczej' na przykład albo, że: 'rozmawiałem z panią minister Jakubowską i jej zdaniem to powinno być inaczej'. Tak to wyglądało - to były luźne spotkania" - wspominał Braun.
Odnosząc się do swoich wcześniejszych zeznań precyzował, że mówiąc o "zespole" Jakubowskiej, Czarzastego i Nikolskiego nie miał na myśli zespołu powołanego formalnie, tylko trzy osoby współpracujące ze sobą nad nowelą o rtv.
Braun przypomniał, że niektóre zapisy dekoncentracyjne oceniał od początku jako wymierzone konkretnie w Agorę i dotyczące Polsatu. "Powiedziałem wówczas, że jest niedopuszczalne, by ustawodawca wkraczał w toczące się negocjacje handlowe" - wspominał. Dodał, że "jeśli sobie przypomina", to przeciwnikiem zakupu przez Agorę Polsatu był Czarzasty.
Zbigniew Ziobro (PiS) pytał o kwestię wpływu KRRiT na niezależność nadawców - m.in. w kontekście możliwości wywierania przez Radę wpływu na ich kształt kapitałowy. Braun, jak mówił, nie może ani potwierdzić ani zaprzeczyć temu, że dochodziło do przestępczej presji wywieranej przez Czarzastego na strukturę właścicielską prywatnych rozgłośni (takie zarzuty stawiają Czarzastemu niektórzy nadawcy).
Przyznał natomiast, że doświadczenie pokazuje, iż obecne przepisy ustawy grożą uznaniowym podejmowaniem decyzji przez Radę, a wpływ takiego "ciała politycznego", jakim jest KRRiT może przekładać się na samodzielność nadawców i wolność słowa.
Twierdząco odpowiedział też Braun na pytanie, czy wpływowy członek KRRiT lub wpływowa grupa członków Rady miałaby "możliwość blokowania lub wpływania na wszelkie procesy gospodarcze dotyczące sfery własności w mediach". Szef KRRiT uważa ponadto, że sekretarz Rady może mieć wpływ na decyzje niektórych innych członków tego ciała.
Dopóki w ustawie był błąd, przewodniczący był dobry, jak błędu nie ma, przewodniczący jest zły - tak Braun skomentował krytykę pod swoim adresem po przyznaniu, że jeden z zapisów noweli (wykreślający wyliczenie programów telewizji publicznej) o rtv może pośrednio prowadzić do prywatyzacji jednego z kanałów TVP. Braun mówił, że w samej Radzie przekonywano go, że taki zapis nie jest błędny, a kiedy został on zmieniony, spotkała go olbrzymia krytyka.
Odnosząc się do tezy wyrażonej w liście Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich w TVP, że w telewizji publicznej "rzeczywista wolność słowa i przekonań w nie istnieje" szef KRRiT ocenił, że zachwianie proporcji w informowaniu przez TVP o stanowiskach różnych sił politycznych może pośrednio świadczyć o braku jej niezależności.
Braun przypominał, że Rada dostrzegała przechył telewizji publicznej na stronę SLD i rządu. Zdaniem szefa KRRiT jedną z przyczyn takiego stanu rzeczy jest to, że zainteresowania prezesa TVP Roberta Kwiatkowskiego są skoncentrowane bardziej na zarządzaniu firmą niż na treści programu telewizyjnego.
Braun będzie kontynuował zeznania we wtorek. Dopiero po ich zakończeniu - jak powiedział w sobotę dziennikarzom - podejmie decyzję odnośnie dalszego pełnienia przez siebie funkcji przewodniczącego KRRiT. (mp)