"Brando and Brando" - ostatni scenariusz Marlona
Na tydzień przed śmiercią słynny amerykański
aktor, postarzały i schorowany Marlon Brando nanosił poprawki do
scenariusza filmu pt. "Brando i Brando", który zamierzał zacząć
kręcić w tym miesiącu.
03.07.2004 | aktual.: 03.07.2004 09:42
Marlon Brando, jeden z największych aktorów w historii kina, znany też z wielu wybitnych ról teatralnych, zmarł w czwartek po południu w wieku 80 lat w szpitalu w Los Angeles w Kalifornii. Wiadomość o śmierci podała w piątek jego rodzina, nie ujawniając przyczyny zgonu. Legendarny aktor od dawna cierpiał na znaczną nadwagę i schorzenia układu oddechowego.
Reżyser i koproducent planowanego filmu powiedział w piątek, że Brando, chociaż niedomagał, entuzjastycznie podchodził do planowanego filmu.
Reżyser pochodzenia francusko-tunezyjskiego, Ridha Behi, powiedział w rozmowie telefonicznej agencji Associated Press, że to wspólne zamierzenie doprowadzi do końca.
"Brando i Brando" opowiada historię młodego Tunezyjczyka, który udaje się w podróż do USA w pogoni za "amerykańskim marzeniem" - ucieleśnionym w osobie Marlona Brando. Ale wkrótce marzenie rozwiewa się i górę bierze rozczarowanie. W scenariuszu jawi się ono jako niesprawiedliwy podział na potężny Zachód i resztę świata.
Zdjęcia miały być kręcone w lipcu i sierpniu w Los Angeles i Tunezji. Brando miał pracować 10 dni w Los Angeles - powiedział Behi.
Będę pracować nad tym filmem, chociaż nikt nie zajmie w nim miejsca Brando. "Brando to Brando" - powiedział Behi, który trzy tygodnie temu wspólnie ze sławnym aktorem pracował w Los Angeles nad scenariuszem.
Behi nakręcił m.in. "Tajne obsesje" (1986) i "La boit magique" (Magiczna skrzynkę) - film prezentowany w 2002 roku na festiwalu w Wenecji.
Chociaż wiele razy spotykał się z Brando, Behi uważa, że nie zdołał go tak naprawdę dobrze poznać. "Pozostaje on kimś bardzo tajemniczym - powiedział. - Sądzę, że bardzo trudno było zaskarbić sobie jego przyjaźń i nie mam żadnych pretensji, aby uważać, że mi się to udało".
Drugi z producentów filmu, Phil Symes, powiedział Agencji AP, że odwiedził Brando na tydzień przed śmiercią. Również jego zdaniem słynny aktor był pełen entuzjazmu i ochoty do pracy nad filmem