Brak przepisów, brak autostrad
Przed kilkoma dniami pojawiła się informacja o raporcie Naczelnej Izby Kontroli, druzgocącym dla firmy zarządzającej autostradą Kraków-Katowice. Raport oparty jest
o kontrolę zakończoną w sierpniu 2005 r. a przedstawiciele Izby wypowiadali się w dość kategorycznym tonie, podkreślając konieczność odebrania koncesji Stalexportowi - pisze "Gazeta Krakowska". Jednak, zdaniem firmy, winić za kłopoty należy przede wszystkim
brak tzw. otoczenia prawnego - przepisów, które jasno określają sposób działania całego systemu koncesji.
Przedsiębiorstwo nie zgadza się z opiniami NIK na temat przyczyn stanu technicznego autostrady, która rzeczywiście nie dotrzymuje standardów, protestuje też przeciwko stwierdzeniom, że koncesjonariusz przez długi czas "nic nie robił".
Stalexport podpisał umowę na przystosowanie istniejącej drogi szybkiego ruchu - A4 do standardów autostrady płatnej we wrześniu 1997 r. W chwili przejmowania okazało się jednak, że 80 % mostów wymaga remontu i trzeba było dodatkowych 15 miesięcy negocjacji, by ten fakt uwzględnić w umowie.
Jednak, zdaniem firmy, winić za kłopoty należy przede wszystkim brak tzw. otoczenia prawnego - przepisów, które jasno określają sposób działania całego systemu koncesji. Trzeba było np. aż 6 lat, by powstały warunki prawne zapewniające bezpieczeństwo instytucjom zainteresowanym kredytowaniem projektu. Stworzyła je dopiero nowelizacja ustawy o autostradach z listopada 2003 r.
Przy opieszałości naszych sądów i ociężałości systemu prawno-finansowego, dopiero w grudniu 2005 r. udało się firmie, po dokonaniu niezbędnych ruchów prawnych, podpisać umowę kredytową na 380 mln zł i na serio zabrać się do inwestycji modernizacyjnych, które zakończyć się mają w roku 2009.
Stalexport, a dokładniej jego filia Stalexport- Autostrada Małopolska, stoi na stanowisku, że trudno obciążać go wyłączną winą za sytuację kierowców i zapowiada, że nie odda koncesji bez walki. (PAP)