Brak chanukowych świec w pałacu to symboliczna zmiana na prawicy [OPINIA]
Alt-rightyzacja prawicy postępuje. Mocnym zaś tego symbolicznym dowodem jest brak zapalenia świec chanukowych w Pałacu Prezydenckim. A smutnym do tego dodatkiem - pokazującym słabość znajomości katolicyzmu - jest fakt, że jako usprawiedliwienie tego gestu służy poważne traktowanie własnych poglądów religijnych przez prezydenta - pisze dla Wirtualnej Polski Tomasz Terlikowski.
Tekst powstał w ramach projektu WP Opinie. Przedstawiamy w nim zróżnicowane spojrzenia komentatorów i liderów opinii publicznej na kluczowe sprawy społeczne i polityczne.
Prawica głównego nurtu (a pod nazwą tą rozumiem PiS i wielu z jej poprzedników) od lat nie tylko nie była w Polsce antysemicka, ale wręcz - poza nielicznymi momentami - wysyłała niezmiennie bardzo filosemickie sygnały. Obce jej było także, a wystarczy prześledzić wypowiedzi Lecha Kaczyńskiego czy Andrzeja Dudy, postrzeganie polskości w duchu Romana Dmowskiego. Obaj prezydenci, ale także ich zaplecze przyjmowali raczej i prezentowali wizję polskości, którą Jan Paweł II określał mianem jagiellońskiej. Wieloetniczność, wielowyznaniowość, wieloreligijność, otwartość na inne niż katolickie komponenty tożsamości, były tym, co określać miało tak rozumianą polskość.
Budka o Nawrockim. "Uporczywie brnie w złą ścieżkę"
Poprzednicy i ich motywy
To dlatego, a nie tylko z przyczyn (geo)politycznych, zarówno Lech Kaczyński, Bronisław Komorowski, jak i Andrzej Duda zapalali chanukowe świecie. Ale istotne było także to, by jasno pokazać, że Polska zachowuje - wbrew masowym przesiedleniom, dramatu Shoah - swoją historyczną i tożsamościową ciągłość, że wciąż tworzy ją nie tylko wąsko pojęta tradycja etniczna, ale także przede wszystkim kultura, w której tworzeniu Żydzi odgrywali istotną, nie do przecenienia, rolę.
To wszystko jest element historii Polski, coś, czym możemy i powinniśmy się chlubić, i o czym powinniśmy opowiadać.
Prezydent Karol Nawrocki udzielił Wirtualnej Polsce obszernego wywiadu. Całość można przeczytać tutaj:
I tak tę swoistą "hagadę Polską" (opowieść o tożsamości) opowiadał podczas swojej pierwszej pielgrzymki do Polski Jan Paweł II, i tak kontynuowali ją także prawicowi polscy prezydenci. Zapalanie chanukowych świec w Pałacu Prezydenckim było mocnym symbolicznym wskazaniem, że Rzeczypospolita jest przywiązana do tradycji wielokulturowości i wieloreligijności, że szanuje wiarę (a niekiedy tradycję) Polaków różnego pochodzenia. Otwarta jest na bogactwo budujących ją tradycji.
Pałac Prezydencki jest symboliczną przestrzenią, w której uobecnia się majestat i bogactwo Rzeczypospolitej, a nie wąsko pojęta, osobista tożsamość konkretnego prezydenta. Jego wiara lub jej brak, jego osobiste poglądy nie mają znaczenia, bo ważne jest to, jakie państwo chce budować i jakie uobecniać. Dlatego naprawdę szkoda, że Karol Nawrocki z tego ważnego symbolu zrezygnował.
Deklaracje Nawrockiego smucą
Jeszcze smutniejsze są zaś przyczyny, dla których to zrobił. Zacznijmy od tych deklarowanych. Gdy w RMF FM Karol Nawrocki pytany był o zapalanie chanukowych świec, odpowiedział, że on "swoje przywiązanie do wartości chrześcijańskich traktuje poważnie, więc obchodzi święta, które są bliskie jego osobie". I zostawmy już na boku pytanie, czy z tego zdania nie wynika przypadkiem, że Karol Nawrocki uważa, że niepoważnie swoje przywiązanie do wartości chrześcijańskich traktowali Andrzej Duda i Lech Kaczyński. Zadajmy także inne pytanie, o to, czy rozumienie przez Karola Nawrockiego "wartości chrześcijańskich" jest zgodne z tym, jak pojmuje je Kościół, którego prezydent jest wiernym.
Odpowiedź na tak postawione pytanie jest, delikatnie rzecz ujmując, nieszczególnie korzystna dla prezydenta. Tak się bowiem składa, że nie ma nic niezgodnego z tradycją katolicką w upamiętnieniu czy symbolicznym dowartościowaniu innych tradycji niż katolicka. Kościół kładzie nacisk - także ustami Leona XIV - na podkreślanie znaczenia wielokulturowości czy zdolności do dialogu.
Warto też przypominać prezydentowi i jego otoczeniu, że Chanukę świętował także Jezus Chrystus i jego uczniowie. A w związku z tym nie ma żadnych powodów, by uznawać je za święta sprzeczne z wartościami chrześcijańskimi. I wreszcie kwestia kluczowa - niezależnie od osobistych poglądów prezydenta - nie występuje w Pałacu Prezydenckim jako katolik (nawet jeśli dość wąsko rozumiejący swoją wiarę) Karol Nawrocki, ale jako reprezentant Rzeczypospolitej, a w tej swoje miejsce mają ludzie różnych wyznań, religii i tradycji. Zapalenie świec dokonywało się właśnie z takiego powodu, a nie by być świadectwem osobistych poglądów religijnych prezydentów.
Mocny sygnał
Ale zmiana w Pałacu Prezydenckim ma także wymiar społeczny i polityczny. Jest mocnym i nienastrajającym optymistycznie sygnałem emocji społecznych. Polska scena polityczna staje się coraz mniej przyjazna różnorodności, coraz bardziej wroga wieloreligijnej tradycji i coraz mniej ostrożna w wyrażaniu niechętnych Żydom, antysemickich poglądów. Grzegorz Braun (ale także po wojnie w Strefie Gazy część radykalnej lewicy) znormalizowały antyżydowskie poglądy i teraz już prawdziwej odwagi wymaga zamanifestowanie otwarcia na symbolikę judaistyczną.
Milczenie sporej części opinii katolickiej wobec antysemickich gestów Grzegorza Brauna, wyraźnie przesuwa granicę akceptacji dla antyżydowskich emocji w polskiej debacie publicznej.
Coraz lepiej widać też, że silna szczepionka na antysemityzm (czy inne związane z nacjonalizmem emocje), na najbardziej obrzydliwe, a związane często z Romanem Dmowskim poglądy, którą wpoił w PiS Lech Kaczyński, już przestaje działać. Konfederacja, Konfederacja Korony Polskiej przywróciły narracje Dmowskiego do polskiego życia. PiS niestety nie chce i nie potrafi się temu sprzeciwić.
A nie chce i nie potrafi, bo nie tylko obawia się utraty części sympatii politycznych, ale też - jak się zdaje - straciło świadomość, jak niebezpieczne dla przyszłości Polski może być tolerowanie tego rodzaju myślenia i emocji. I niestety także w to zjawisko wpisuje się decyzja prezydenta Karola Nawrockiego, by nie zapalać chanukowych świec. Ten brak to także smutny symboliczny dowód na dalsze odchodzenie PiS od tradycji (dobrej) Lecha Kaczyńskiego i zmierzanie w kierunku alt-prawicy.
Dla Wirtualnej Polski Tomasz P. Terlikowski
Tomasz P. Terlikowski jest doktorem filozofii religii, pisarzem, publicystą RMF FM i RMF 24. Ostatnio opublikował "Wygasanie. Zmierzch mojego Kościoła", a wcześniej m.in. "Czy konserwatyzm ma przyszłość?", "Koniec Kościoła, jaki znacie" i "Jasna Góra. Biografia".