Bp Tadeusz Pieronek: cała ta legenda o zamachu w Smoleńsku jest po prostu śmieszna
- Cała ta legenda o zamachu w Smoleńsku, o morderstwie, jest po prostu śmieszna - powiedział biskup Tadeusz Pieronek w Radiu ZET. - No na miły Bóg, jeśli się jakieś drobne elementy podnosi do rangi morderstwa, to można się z tego tylko śmiać - dodał.
13.11.2012 | aktual.: 13.11.2012 09:08
Pieronek stwierdził także, że - według jego rozeznania - nie ma żadnych elementów, które byłyby potwierdzeniem tezy o zamachu. - Była katastrofa i koniec. (...) Żeby to oceniać jako zamach, trzeba być o tym bardzo przekonanym, albo szukać zaczepki żeby przekonać ludzi o - niestety - chwiejnych umysłach - ocenił biskup.
Dodał, że możliwe jest, że na miejscu katastrofy "były jakieś wybuchy niewypałów, które leżały tam od drugiej wojny światowej, ale to jest inna rzecz".
Pytany, jak może zakończyć się konflikt wokół Smoleńska stwierdził: Nie widzę, żeby którakolwiek ze stron miała zamiar zejść z tej drogi, która jest poniżająca dla całego społeczeństwa. Ta droga jest wyniszczająca, w takiej atmosferze nie da się żyć – zauważył.
Monika Olejnik przytoczyła również słowa Zbigniewa Brzezińskiego, który mówił, że na polskiej scenie politycznej są osoby, „które świadomie, albo podświadomie - bo są chore - dzielą społeczność i podważają wiarygodność państwa”. Zdaniem Pieronka "coś w tym jest". - Wielu ludzi o zachwianej psychice rządziło światem i doprowadzało go do ogromnych katastrof. Widocznie coś jest z nami, że ulegamy sugestiom tych, którzy potrafią wykorzystać swoje nastawienie do człowieka i tak je zasugerować, że pociągają za sobą tłumy – odpowiedział bp Pieronek.
"Trotyl we wraku tupolewa" - tekst w "Rzeczpospolitej"
Pod koniec października "Rzeczpospolita" napisała, że śledczy na wraku samolotu Tu-154M w Smoleńsku znaleźli ślady trotylu i nitrogliceryny. Po publikacji prokuratura wojskowa zaprzeczyła tym doniesieniom. Wskazała tylko, że znalezione ślady mogą oznaczać obecność tzw. substancji wysokoenergetycznych. Jak wyjaśniał tego dnia szef Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie płk Ireneusz Szeląg, urządzenia wykorzystywane w Smoleńsku mogą w taki sam sposób sygnalizować obecność materiału wybuchowego, jak i innych związków np. pestycydów, rozpuszczalników i kosmetyków. Dodał, że wielokrotnie sygnalizowały one możliwość wystąpienia związków chemicznych o budowie podobnej do materiałów wysokoenergetycznych; reagowały np. na namiot wykonany z PCV.
Z kolei lider PiS Jarosław Kaczyński, odnosząc się do informacji "Rzeczpospolitej" powiedział wtedy: "zamordowanie 96 osób, w tym prezydenta RP, innych wybitnych przedstawicieli życia publicznego, to niesłychana zbrodnia". Ocenił też, że "każdy, kto choćby tylko poprzez matactwo, czy poplecznictwo miał z nią cokolwiek wspólnego musi ponieść tego konsekwencje". Zażądał też dymisji rządu Donalda Tuska.
Rada Nadzorcza Presspubliki, wydawcy "Rzeczpospolitej", uznała tekst autorstwa Cezarego Gmyza "Trotyl we wraku tupolewa" za nierzetelny i nienależycie udokumentowany. Pracę w gazecie stracił w związku z tym Gmyz, a także Wróblewski, jego zastępca Bartosz Marczuk i szef działu krajowego Mariusz Staniszewski. .