Borowski zagłosuje na Hannę Gronkiewicz-Waltz
Lider Lewicy i Demokratów, niedawny kandydat koalicji na prezydenta Warszawy Marek Borowski powiedział, że w II turze wyborów prezydenckich w stolicy zagłosuje na Hannę Gronkiewicz-Waltz (PO).
24.11.2006 | aktual.: 24.11.2006 18:50
Borowski (w pierwszej turze otrzymał 22,6% głosów) podkreślił, że swych wyborców dzieli na tych, którzy w niedzielę pozostaną w domu i nie będą głosować, ponieważ są urażeni stosunkiem PO do lewicy oraz na tych, którzy za istotne uważają to, by PiS nie rządził w Warszawie i mają nadzieję, że PO zmieni swój stosunek do lewicy.
Opowiadam się za tymi drugimi, czyli za tymi, którzy są za odsunięciem PiS i mają nadzieję, że rozum zwycięży - podkreślił Borowski.
Na pytanie, czy oznacza to, że w II turze wyborów odda swój głos na Gronkiewicz-Waltz, odpowiedział: "oczywiście, że tak".
Formalnie Borowski nie zdecydował się udzielić poparcia żadnemu kandydatowi w II turze wyborów prezydenckich w stolicy. Jak mówił w zeszły piątek, decyzję w tej sprawie pozostawia swym wyborcom.
Kandydat PiS na prezydenta Warszawy, pełniący tę funkcję obecnie, Kazimierz Marcinkiewicz odnosząc się do deklaracji Borowskiego powiedział w piątek, że "takie decyzje, podejmowane w ostatni dzień (kampanii wyborczej), są decyzjami dziwnymi". Nie widzę powodów by je komentować - zaznaczył Marcinkiewicz.
Były premier podkreślił, że kampania wyborcza już się zakończyła i, że zabiega o głosy wszystkich warszawiaków. Liczę na to, że warszawiacy podejmą decyzję w oparciu o walory kandydatów co do wyboru lidera Warszawy, a sprawy wielkiej polityki nie będą miały na to wpływu - dodał Marcinkiewicz.
Szef SLD Wojciech Olejniczak ocenił, że deklaracja Borowskiego to jego prywatna sprawa. Pozostawmy to panu (byłemu) marszałkowi Borowskiemu - powiedział. Podkreślił, że nie zmienia to wcześniejszego stanowiska koalicji - "pozostajemy w sprawie wyborów w Warszawie neutralni" - zaznaczył Olejniczak. Wyborcy muszą sami ocenić, kto ma więcej plusów, kto minusów i wybrać - dodał szef SLD.
Lider PO Donald Tusk z kolei pytany, czy - w świetle deklaracji Borowskiego - w Warszawie doszło do zawarcia porozumienia z lewicą odparł, że "ostatnie sygnały płynące ze stolicy potwierdzają, że złe rządy PiS w Warszawie potrafią łączyć ludzi o bardzo różnych poglądach".
Dopytywany, czy w warszawskiej radzie możliwa jest koalicja z SLD odparł, że "zwycięstwo Hanny Gronkiewicz-Waltz powinno dać satysfakcję tym wszystkim, którzy chcą odsunięcia PiS od władzy w Warszawie, a jakie to przyjmie praktyczne rozwiązania - dzisiaj tego nie rozstrzygniemy".
Tusk ocenił, że poparcie dla Hanny Gronkiewicz-Waltz ze strony lewicowego elektoratu pokazuje, że "można się różnić w bardzo wielu sprawach, ale - właśnie tak jak w sytuacji warszawskiej - można się także spotkać".
Zdaniem szefa PO, czas na rozstrzyganie o tym jak będzie wyglądała Rada Warszawy przyjdzie w poniedziałek, czy wtorek - już po II turze wyborów. Nie ma dzisiaj żadnego komunikatu o koalicjach, czy tego typu umowach - oświadczył.
Dzisiaj bardzo wyraźna jest umowa między warszawiakami, którzy chcą zmienić władzę na lepszą - i to jest możliwe - podkreślił.
Tusk ma nadzieję, że gotowość do współpracy przy rozwiązywaniu problemów stolicy będzie duża, "zarówno w lewą jak i w prawą stronę". Jego zdaniem, Hanna Gronkiewicz-Waltz, jeśli wygra, będzie skutecznym prezydentem "ku satysfakcji zarówno wyborców PiS jak i lewicy". Współpraca w przyszłej Radzie Warszawy nad poszczególnymi projektami powinna być współpracą prezydenta Warszawy ze wszystkimi radnymi - oświadczył Tusk.
Zaapelował do mieszkańców Warszawy o uczestnictwo w wyborach. Niech warszawiacy rozstrzygną, a później do pracy ruszą politycy - powiedział szef PO.