Borowski wezwał Marcinkiewicza do zajęcia stanowiska ws. "afery taśmowej"
Kandydat centrolewicy na prezydenta Warszawy
Marek Borowski wezwał Kazimierza Marcinkiewicza do
zajęcia stanowiska w sprawie ujawnionych w TVN nagrań rozmów
Lipiński-Beger.
29.09.2006 | aktual.: 09.10.2006 14:25
Marcinkiewicz nie skomentował sprawy nagrań. Cieszę się, że nie jestem już posłem, jestem kandydatem w wyborach samorządowych i bardzo się z tego cieszę - powiedział tylko kandydat PiS na prezydenta Warszawy.
W TVN w programie "Teraz my" wyemitowano nagranie, w którym ministrowie z Kancelarii Premiera Adam Lipiński i Wojciech Mojzesowicz rozmawiali z Renatą Beger m.in. o stanowisku dla niej w Ministerstwie Rolnictwa w zamian za przejście do PiS.
Zadaję publiczne pytanie panu Marcinkiewiczowi i wystosowuję do niego apel o publiczną wypowiedź w tej sprawie: jaki jest jego stosunek do tej kwestii? Czy były to normalne negocjacje, które i on będzie prowadził jeśli zostanie prezydentem Warszawy, na przykład w Radzie Warszawy, czy też uważa, że był to skandal i zachowanie, które nie powinno mieć miejsca, i dla którego nie będzie nigdy jego zgody i aprobaty?- pytał Borowski.
Marcinkiewicz powiedział, że "mógłby zapytać Marka Borowskiego, czy będzie on postępował podobnie jak jego poprzednicy, jak Leszek Miller, jak układ władzy".
Nie zadam takiego pytania, bo moje życie polityczne jest wszystkim znane, także warszawiakom i Markowi Borowskiemu i on wie jakich standardów trzymam się w swojej pracy publicznej- oświadczył kandydat PiS.
Według Borowskiego, żaden poważny polityk nie może zachowywać milczenia wobec sprawy nagrań, a już na pewno nie Marcinkiewicz - "były premier i prominentny polityk PiS". Jak dodał, w tej sprawie każdy kandydat powinien się "jasno i klarownie wypowiedzieć".
W ocenie Borowskiego, dotychczasowa reakcja polityków PiS na ujawnienie nagrań z rozmów Lipińskiego i Mojzesowicza z Renatą Beger, którzy twierdzą, że były to zwykłe polityczne negocjacje to "spektakl krętactwa", "pójście w zaparte" i "odwracanie kota ogonem".