"BOR siedliskiem afer, nepotyzmu i pijaństwa"
"Dziennik" dowiedział się, że pracę w Biurze Ochrony Rządu straci ponad stu funkcjonariuszy. Według informacji gazety stanie się tak, gdyż - jak pisze "Dziennik" "jednostka była siedliskiem afer, nepotyzmu i pijaństwa".
Gazeta wyjaśnia, że uprzywilejowane prawa, jakie mieli funkcjonariusze podczas rządów SLD, sprawiły, iż wielu z nim "zaszumiało w głowach". Nowy szef BOR pułkownik Damian Jakubowski powiedział "Dziennikowi", że największym problemem w jednostce były związki funkcjonariuszy z politykami, których ochraniali. Według pułkownika BOR-owcy próbowali wykorzystywać swoje kontakty do złatwiania swoich prywatnych interesów: mieszkań, nagród, awansów czy prac dla rodzin.
"Dziennik" przypomina, że takiemu zjawisku ma zapobiec zmiana zasady zatrudniania funkcjonariuszy, którzy będą mogli ochraniać jednego polityka najwyżej przez pół roku. (IAR)