Trwa ładowanie...
d3w9lc7
05-06-2006 02:10

Bombowcowe znalezisko

Po trwających ponad pół roku staraniach udało
się wydobyć z bagiennego jeziorka w leśnictwie
Kamionka świetnie zachowane części wraku bombowca
Heinkel He 111 - ujawnia "Dziennik Bałtycki".

d3w9lc7
d3w9lc7

W polskich muzeach do tej pory nie było takiego eksponatu. Zainteresowani mogli obejrzeć niemiecki samolot bombowy He 111 np. w brytyjskim muzeum RAF-u - twierdzi kmdr Mariusz Konarski z czasopisma Marynarki Wojennej "Bandera", znawca historii lotnictwa.

Od niedzielnego poranka nurkowie Paweł Bryś, Mirosław Nowaczewski i Robert Forcz z Sekcji Historyczno-Eksploracyjnej Towarzystwa Przyjaciół Sopotu oraz Gdańskiego Bractwa Historii Wojskowości, wyjmowali z dna bagna mniejsze i większe fragmenty bombowca, które od razu były zabezpieczane przez towarzyszących poszukiwaczom archeologów.

Największe trudności sprawiło wyciągnięcie na powierzchnię ważącego prawie 900 kilogramów silnika. Dzięki temu, że samolot leżał w torfowisku, jego części zachowały się w doskonałym stanie - mówi Piotr Dahm z Bractwa Historii Wojskowości.

Do katastrofy doszło zimą na przełomie 1940/1941 r. Samolot podczas burzy śnieżnej spadł na pokryte lodem bagno. Niemcy natychmiast po niej otoczyli jezioro, chcąc wyciągnąć samolot. Niestety, lód się załamał... Niewykluczone, że przewozili ważny ładunek albo testowali jakieś nowe urządzenie - mówi Mariusz Konarski. Znalezisko trafi do Muzeum Zamkowego w Gniewie.

d3w9lc7

Wiedzieliśmy, że on tu jest - mówi 84-letni Leon Dyszer z pobliskiej wsi Lemany. Doskonale pamiętam tamtą katastrofę. Było ciemno, szalała burza. Nagle usłyszeliśmy nad głowami ryk silników samolotu. A potem trzask, huk i zapadła cisza. Podczas katastrofy odpadł ogon bombowca. Uratował się siedzący z tyłu samolotu jeden z lotników. Dwaj piloci zginęli.

Natychmiast zjawiła się policja niemiecka z Gowidlina - wspomina pan Leon. Otoczyli teren, próbowali kawałek po kawałku zbierać części samolotu. Nie udało im się, bo pękł lód i to, co na nim się roztrzaskało - zatonęło. Pamięć o tamtej katastrofie była przez lata żywa wśród mieszkańców wsi. Jednak dopiero niedawno wieść o zatopionym bombowcu dotarła do pasjonatów historii.

Postanowiliśmy wyciągnąć samolot i oddać go do muzeum - mówi Zbigniew Okuniewski z Sekcji Historyczno-Eksploracyjnej Towarzystwa Przyjaciół Sopotu. Nie chcieliśmy, by bombowiec, tak jak wiele innych znalezisk z okresu II wojny światowej został po cichu wywieziony za granicę. Zdobyliśmy więc zgodę wojewódzkiego konserwatora zabytków i Nadleśnictwa Kartuzy na eksplorację torfowiska.

Kilka tygodni wcześniej zlokalizowano miejsce, gdzie znajdowały się części wraku. Koparkę, dzięki której wyciągnięto z bagna 900- kilogramowy silnik, za darmo udostępnił pan Mieczysław Migowski. Bez pieniędzy pracowali nurkowie, kierowcy, archeolodzy. Wieść o poszukiwaniu bombowca rozeszła się pocztą pantoflową wśród miłośników militariów z całej Polski.

W niedzielę nad bagniste jeziorko na Kaszubach zjechało kilkadziesiąt samochodów z całej Polski. A po wyciągnięciu w całości najbardziej wartościowego silnika bombowca strzeliły korki szampana. W niedzielę wieczorem części wraku załadowane na lawetę ciężarówki, odjechały do muzeum w Gniewie. (PAP)

d3w9lc7
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3w9lc7
Więcej tematów