Bombowa prowokacja w amerykańskich toaletach rządowych
Kontrola przeprowadzona przez inspektorów Generalnego Urzędu Rachunkowości (GAO), działającego przy Kongresie "amerykańskiego NIK-u", wykazała, że system zabezpieczeń przed terroryzmem pozostawia w USA wiele do życzenia.
W ramach testu kontrolerzy z łatwością przemycili materiały wybuchowe do kilku budynków władz federalnych w czterech miastach. Będąc już w środku, zbudowali z nich - ukrywając się w toaletach - bomby chałupniczego wyrobu, czyli, jak je nazywa Pentagon, "improwizowane urządzenia wybuchowe" (IED - Improvised explosive devices).
Materiały przeszmuglowano, chociaż wspomniane budynki były strzeżone przez funkcjonariuszy Federal Protective Service, czyli agencji ochrony instytucji rządowych. W budynkach są zainstalowane bramki z elektronicznymi wykrywaczami metali.
Sprawę ujawniono na przesłuchaniach przed senacką Komisją Bezpieczeństwa Wewnętrznego, kierowaną przez niezależnego senatora Joe Liebermana.
Inspektorzy - powiedział na przesłuchaniach przedstawiciel dyrekcji GAO, Mark Goldstein - swobodnie poruszali się w budynkach federalnych z teczkami zawierającymi ciekłe materiały wybuchowe i zapalniki.
Pracownicy tam zatrudnieni otwierali im nawet zamknięte na klucz drzwi do toalet, gdzie kontrolerzy konstruowali następnie bomby.
Tomasz Zalewski